Ustawodawcy, zakazując w Polsce aborcji, sami strzelili sobie w kolano. Skoro coś jest nielegalne, to można na tym zarobić. Do tej pory funkcjonowało w naszym kraju podziemie aborcyjne, pokątne gabinety, zaprzyjaźnieni lekarze, ale od niedawna rekordy popularności biją domowe sposoby usuwania ciąży.
Część lekarstw ma podwójne zastosowanie, w przypadku zażycia w czasie ciąży wywołują poronienie. Nazwy leków są powszechnie znane i nawet niezainteresowanym wystarczy kilka kliknięć w sieci czy odwiedzin na forach, by poznać, co z czym i za ile.
Internetowi sprzedawcy nawet nie kryją się z tym, w jakich celach sprzedają tabletki. W ciągu kilku ostatnich lat sprzedaż leku na reumatyzm, który jednocześnie wywołuje poronienie, wzrosła kilkukrotnie. W aptekach za opakowanie, które zawiera 10 tabletek, trzeba zapłacić około 30 złotych, a na czarnym rynku medykament osiąga cenę 350 złotych.
Policja niezmiernie rzadko zajmuje się podobnymi sprawami, mimo że sprzedawcy bez problemu umawiają się na odbiór osobisty. Oprócz czarnego rynku, na którym handluje się różnego rodzaju tabletkami, podobne środki można dostać na stronach feministycznych. W opisie zapewniają o bezpieczeństwie metody, która zdaje się być tak prosta jak zjedzenie bułki z masłem:
„Aborcja przy użyciu tych tabletek jest bardzo bezpieczna i przebiega podobnie do poronienia”.
Dalej można przeczytać:
"Przy aborcji medycznej wykorzystuje się leki, aby bez chirurgicznej interwencji spowodować przerwanie wczesnej ciąży do 9. tygodnia. Najbezpieczniejszy i najbardziej skuteczny rodzaj medycznej aborcji wymaga użycia dwóch leków. Lekarstwa te, zwane xxx (znane także jako xxx, xxx, xxxx, tabletka aborcyjna lub xxx) oraz xxx (znane także jako xxx, xxx, xxx, xxx, xxx lub xxx), wywołują spontaniczne wydalenie ciąży z macicy".
Nie ma nic o skutkach ubocznych. Lekarze zwracają uwagę, że zażywanie środków odbywa się bez jakiekolwiek kontroli oraz nadzoru. Wśród powikłań wymieniają między innymi niepłodność i krwotoki. Jednak z niekontrolowaną aborcją, przeprowadzaną jak gdyby nigdy nic w domowym zaciszu, nie można nic zrobić. Mateusz Martyniuk, rzecznik prasowy prokuratury warszawskiej, w rozmowie z dziennikiem „Polska” wyjaśnił:
„Polska prokuratura nie podejmie postępowania wobec serwisu, którego właścicielem są feministki, umożliwiającego za pośrednictwem strony nabycie środków aborcyjnych. Serwis jest zarejestrowany w Kanadzie i Holandii, gdzie oferowane produkty są dopuszczone do stosowania. Sprowadzanie ich na własny użytek na obszarze UE jest dozwolone”.
Idąc dalej za wnioskami prokuratora, aborcja w tym momencie staje się w Polsce legalna. Ponieważ środki do jej przeprowadzenia zakupiliśmy poza granicami kraju i mają inne przeznaczenie, usuwają ciążę przy okazji.
Nieznana jest liczba aborcji przeprowadzonych w Polsce w domu, przy pomocy różnego rodzaju medykamentów i tak naprawdę nie ma szans na jej określenie. O skali zjawiska mogą świadczyć statystyki sprzedaży tabletek, które mają podwójne zastosowanie - w 2006 roku sprzedano ich 145 tysięcy, a w 2007 roku niemal dwukrotnie więcej - 280 tysięcy.
Nie tylko prokuratorzy nie są zainteresowani problemem, podobne głosy płyną z Ministerstwa Zdrowia. Pewnie według nich więcej Polaków zaczęło leczyć reumatyzm.
O tym, jakie mogą być skutki zażywania tych środków, informują wpisy na forach:
„W nocy czułam jakieś tam skurcze, może były ze dwa mocniejsze, ale nic, co by zwaliło z nóg (...) Rano (…) coś mi wyleciało, ale, niestety, nie miałam możliwości tego zobaczenia (... ) czego strasznie żałuję, bo może byłabym bardziej spokojna (…). Chciałabym jeszcze dodać, że pierwsze trzy dawki xxx strasznie podrażniły mi buzię... wręcz popaliły... z języka i policzków zeszła mi skóra... paskudztwo”.
„Jak wzięłam drugie tabletki, to dopiero wczoraj zaczęło się porządnie dziać (...) myślałam, że umrę (...) temperatura skoczyła mi do 39 stopni, zwijałam się z bólu (…)”.
Zobacz także:
Joanna Martel