Na temat specjalnej broszurki przygotowanej przez Ministerstwo Spraw Wewnętrznych i Administracji napisał środowy „Fakt”. Urzędnicy uwzględnili w dokumencie większość możliwych prac, jakie mogą podjąć Polki za granicami kraju. W swej dokładności nie pominęli prostytucji. Tabloid uważa, że to potwarz dla pozostałych, ciężko pracujących w krajach Unii Europejskiej Polek. Broszurka ma wymowny tytuł: „Kompas podróżny”. Jest dostępna w urzędach pracy i na targach zatrudnieniowych.
Można w niej znaleźć pożyteczne rady - jak nie paść ofiarą naciągaczy, jak nie dać się oszukać, jakimi uwarunkowaniami dodatkowymi cechują się niektóre zawody, czego się spodziewać i na co być przygotowaną. Jeden z rozdziałów poświęcono seksbiznesowi. Jego tytuł brzmi: „Praca w seksbiznesie i inne zawody wysokiego ryzyka”. Zawiera praktyczne porady odnośnie prostytucji oraz zawodów pokrewnych:
„Jeśli zamierzasz pracować w seksbiznesie, zastanów się, czy na pewno tego chcesz i jesteś na to gotowa. A jeśli chcesz i jesteś? Zanim wyjedziesz, powinnaś zasięgnąć informacji na temat prawa i przepisów dotyczących pracy w seksbiznesie w kraju, do którego jedziesz. Obraz prostytucji pokazywany np. w filmach nie zawsze jest zgodny z rzeczywistością”.
Umieszczono też informacje o możliwości zarażenia się chorobami przenoszonymi drogą płciową i handlu ludźmi.
Formą broszury oburzeni są posłowie, zarówno SLD jak i PiS:
„Mówienie na jednym oddechu o tym, że kobiety wyjeżdżające za granicę do pracy mogą być opiekunkami do dzieci i pracować w seksbiznesie jest wysoce niestosowne”. (Joanna Kluzik-Rostkowska, PiS).
Urząd pracy, na terenie którego można dostać broszurkę, tłumaczy:
„Broszura może budzić faktycznie pewne kontrowersje, ale nie mieliśmy wpływu na jej treść. Intencją autorów na pewno była przestroga przed podjęciem tego typu pracy za granicą”.
Tłumaczenie standardowe, intencje były dobre, ale wyszło jak zwykle.
Zobacz także:
Prostytutka - zdaniem nastolatków to brzmi dumnie
Najstarszy zawód świata stracił negatywne konotacje i dla młodych stał się synonimem pozycji oraz sukcesu, który idzie w parze z zarobkami.
Męska prostytucja – „full service” za 200 złotych
Prostytucja dawno przestała być zawodem typowo kobiecym, w XXI wieku coraz więcej panów zaczyna zarabiać swoim ciałem.