Całkowity upadek moralności i rozpusta od najmłodszych lat - taki obraz polskich nastolatków można wysnuć po zapoznaniu się z raportem sporządzonym na zlecenie Rzecznika Praw Dziecka. Ze streszczenia przygotowanego przez serwis TVP.info wynika, że 20 proc. nastolatek trudni się prostytucją i nie widzi w tym nic złego, a ich koleżanki czy koledzy traktują to jako normalną pracę. Większość z nich robi to z czysto materialistycznych pobudek, nie potrzebują na jedzenie, tylko na ciuchy, gadżety, knajpy - w skrócie, aby szpanować przed znajomymi.
Okazuje się, że priorytetem dla wchodzącej w dorosłość młodzieży są pieniądze. Sposób na ich zdobycie nie jest ważny, liczy się ilość.
Co prawda, prostytuowanie się w przypadku nastolatków ewoluowało - zamiast stania na ulicy chodzą do klubów i centrów handlowych, zamiast pieniędzy - wystarczą perfumy albo ciuchy, czasem jest to dłuższa współpraca sponsorska. Nie nazywają rzeczy po imieniu, wolą termin sponsoring, unikając pejoratywnego określenia prostytucja. Im bogatszy sponsor, tym lepszy status wśród znajomych - jego wiek czy uroda nie są ważne, liczy się grubość portfela.
Jeśli skala problemu rzeczywiście jest tak duża, to Ministerstwo Edukacji i rząd powinni wziąć się do roboty. Choć trudno sobie wyobrazić, że co piąta uczennica liceum czy gimnazjum handluje swoim ciałem...
Zobacz także: