Wasze listy: „Welon czy habit? Chyba czuję powołanie!”

Katarzyna stanęła przed poważnym dylematem - kontynuować związek z Kamilem czy… zaufać powołaniu?
Wasze listy: „Welon czy habit? Chyba czuję powołanie!”
20.03.2009

Katarzyna stanęła przed poważnym życiowym dylematem - kontynuować związek z mężczyzną czy zaufać powołaniu, które puka do jej serca od kilku lat?

„Drogie Papilotki,

Chciałabym poruszyć temat, który dotychczas był przemilczany na Papilocie, a mianowicie powołanie. Jak poznać, że to właśnie głos Boga, a nie jakieś chore samonakręcanie siebie? Ja mam obecnie bardzo poważny dylemat i już coraz mniej czasu na podjęcie decyzji… Ale od początku…

Wychowałam się w katolickiej rodzinie, ale zupełnie nie fanatycznej. Mój tata nie chodził do kościoła, moja mama owszem, a ja i brat razem z nią. Niedzielne msze traktowałam jednak raczej jako przykry obowiązek, a nie duchową ucztę itd.

Pierwszy raz o tym, że mogłabym być zakonnicą pomyślałam w gimnazjum. Wtedy moje koleżanki zaczynały spotykać się z chłopakami, a mnie do tego zupełnie nie ciągnęło. Pomyślałam, że może jestem jakaś dziwna… Zaczęli mnie przezywać „zakonnica” albo „świętoszka”- dla nich było to coś złośliwego, a dla mnie powód do rozważań- może naprawdę? Może to właśnie będzie moja droga? Jednak po kilku tygodniach takiego „nakręcania się” i w gruncie rzeczy strachu przed przeznaczeniem, uznałam, że to jednak niemożliwe.

Po raz drugi życie zakonne przeplotło się z moim w trzeciej klasie liceum. Na początku wiosny szkołę odwiedziły siostry, które zachęcały młode dziewczyny do przyjazdu do klasztoru na kilka dni. Miałyśmy się modlić, rozmyślać o życiu, rozmawiać. Moje koleżanki od razu podłapały temat- uznały, ze na pewno będzie bardzo zabawnie i takiej okazji nie można przepuścić. Ja potraktowałam to bardziej poważnie. Uznałam, że przyda mi się kilka dni takiego wyciszenia, chciałam pomyśleć o zbliżającej się maturze, zastanowić nad kierunkiem studiów. Podczas tych kilku dni dostrzegłam przepaść pomiędzy mną a moimi koleżankami- one świetnie się bawiły, chichotały, a ja naprawdę starałam się zjednoczyć z Bogiem. Jednak te kilka dni szybko minęło, a ja wróciłam do domu i w tych przedmaturalnych zawirowaniach, nie miałam nawet chwili wytchnienia, czasu na przemyślenia.

Maturę zdałam nawet nieźle, ale jakoś nie miałam pomysłu, co mogłabym robić w życiu. Postanowiłam przejściowo iść do kolegium językowego na niemiecki. Języki zawsze się kiedyś przydadzą. W wakacje poznałam Kamila. To znaczy może nie tyle poznałam, bo widziałam go wiele razy wcześniej- w takich małych miastach większość ludzi się zna. Razem z kilkoma osobami ode mnie z klasy z liceum i od niego ze szkoły stworzyliśmy coś na kształt paczki, ale wkrótce jakoś tak wyszło, że się wewnątrz grupy „poparowaliśmy” i tym sposobem zaczęłam spotykać się z Kamilem. Świetnie się dogadywaliśmy, moi rodzice bardzo go polubili, widzieli w nim swojego zięcia.

Sześć miesięcy temu, w rocznicę naszego związku, Kamil mi się oświadczył. Byłam zszokowana, zgodziłam się w przypływie emocji. Moi rodzice byli wprost zachwyceni, ze wydadzą mnie za mąż, od razu zaczęli przygotowania i tym sposobem nawet nie wiem, kiedy wynajęli sale weselną, znaleźli kapelę i ściągnęli z innego miasta moją kuzynkę, żeby ta pomogła mi wybrać sukienkę ślubną. Wszystko potoczyło się błyskawicznie…

A ja… wciąż, mimo swoich 23 lat jestem dziewicą. Kamil uszanował moje przekonania i zgodził się poczekać z tym do ślubu. Ale czy ja na pewno tego chcę? Ciągle o tym myślę- kocham go, jest mi bardzo bliską osobą, ale chyba bliższy mi Bóg. Może dla Was brzmi to śmiesznie, ale tego nie da się ująć inaczej. Nie wiem, czy chcę w ogóle być blisko z mężczyzną, obawiam się że się tego boję. Nie wiem, jak mu o tym powiedzieć. Nie wiem co zrobić, cała rodzina już szykuje się na ślub, który ma odbyć się w sierpniu…

Moim problemem jest jednak nie tylko Kamil, ale także moi rodzice. Pamiętam jak kiedyś podczas kolacji oglądali Wiadomości, była wtedy mowa o siostrach Betankach. To ich „zainspirowało” do dyskusji na temat księży, zakonnic i jaki to zawód dla matki i ojca, gdy nie ma wnuków. Czułam, że mówiąc to, myślą o mnie.

Czytałam dużo na temat zakonów, na temat powołania. Ciągle przekopuję Internet, czytam fora i coraz częściej czuję, że to jest właśnie to. Wiem już także, który zakon najbardziej by mnie interesował… Nie każdy musi mieć własne dzieci, nie każda kobieta musi mieć męża. Tak mi się wydaje. Czy powinnam moje życie w pełni zawierzyć Jezusowi? Na pewno dokonała się we mnie istotna przemiana… ALE z drugiej strony wiem, że wiele sióstr to kobiety zgorzkniałe, nieszczęśliwe, nie chcę być jak one. Być może one wybrały źle, skąd więc ja mogę mieć pewność, że czuję dobrze. Czy jeśli wyjdę za Kamila będę szczęśliwa? Uszczęśliwię jego i rodzinę, ale czy siebie? Jak powiedzieć im o moich rozterkach? Ksiądz, któremu regularnie się spowiadam, mówi, ze to trzeba czuć, że powinnam być pewna, że gdy Bóg mnie do siebie zawoła to nie będę się bała powiedzieć nikomu- ani narzeczonemu, ani rodzinie. Tymczasem on mnie woła nieśmiało, a termin ślubu coraz bliżej… I co teraz wybrać- welon czy habit?

Katarzyna”

Jeśli chcesz podzielić się z Czytelniczkami Papilota swoją historią, pisz na adres: redakcja(at)papilot.pl.

Polecane wideo

Komentarze (609)
Ocena: 5 / 5
KTOŚ (Ocena: 5) 16.09.2014 08:28
A jeśli kogoś nie pociąga ani welon ani habit...?
odpowiedz
Anonim (Ocena: 5) 17.01.2014 11:30
Wie ktoś co zrobiła autorka tego listu
odpowiedz
Anonim (Ocena: 5) 24.12.2013 05:04
A nie myślisz ze jesteś trochę za młoda na takie decyzje? Poczekaj trochę, skończ studia, przemyśl nie wychodź na siłę za mąż
odpowiedz
elemelek (Ocena: 5) 25.06.2013 14:52
Oj widzę, że sprawa nieco przedawniona ale super, że ktoś ją poruszył :] Każdy ma powołanie, nie ważne czy jest katolikiem, chrześcijaninem czy z innego wyznania. Ogólnie to sprawa powołania jest niesamowita zwłaszcza dla mnie katoliczki. Jest wiele osób, które zastanawiają się do czego Pan nas powołuje ale tak naprawdę nie pyta się go o to, nie wchodzi w dialog wewnętrzny i nie czeka na odpowiedź. Ja polecam przy każdym powołaniu rekolekcje ignacjańskie w celu rozeznania powołania. Jeżeli sami nie możemy podjąć decyzji to czemu nie wsłuchać się w to co Duch Święty chce nam przekazać? To, że Bóg jest dla ciebie ważniejszy niż przyszły mąż jest normalne (zgodne z pierwszym przykazaniem które właśnie o to się rozbija by nic nie było ważniejsze od Boga) jednakże w tym wypadku mąż musi być na drugim miejscu bo jest też najważniejszy. Bóg nasz jest zazdrosny ale ma zawsze na względzie nasze dobro, bo jest miłością do której dążyć powinniśmy. Oraz jeżeli jesteś powołana do małżeństwa to ten mężczyzna jest powołany do tego by być twoim mężem od samego urodzenia tak jak ty jesteś powołana do bycia jego żoną. W małżeństwie też możesz być blisko Boga, tym bardziej że w momencie sakramentu ślubu przez zaproszenie Boga na świadka waszego małżeństwa, na stałe zapraszacie go do swojej relacji tworząc coś na kształt trójcy - komunia żony i męża umocniona w Bogu. Powołanie do małżeństwa czy bezżeństwa jest drogą, którą wybieramy aby realizować się w miłości do Boga, a co za tym idzie również do człowieka. Owszem niełatwe jest wybranie drogi kapłańskiej lub zakonnej w dzisiejszym świecie, źle się dzieje wewnątrz naszego kościoła a ludzie lubią generalizować. Jednakże postępowanie ludzi nie świadczy o podłości "zawodu" jaki wykonują. Trzymam kciuki za wszystkie osoby, które rozeznają swoje powołania co moim zdaniem jest obowiązkiem każdego wierzącego :] Bo najważniejsze jest to by robić to co się kocha nie patrząc na często subiektywne opinie innych. To my będziemy żyć naszą wybraną indywidualną ścieżką a nie inni, którym się poszczęściło w małżeństwie lub bezżeństwie. I tylko my możemy sprawić byśmy czuli się szczęśliwi na wybranej drodze :]
odpowiedz
Anonim (Ocena: 5) 15.02.2013 15:43
jeżeli szukasz odpowiedzi na takie pytanie na papilocie, a nie w modlitwie to lepiej zostań sama i nic nie rób
odpowiedz

Polecane dla Ciebie