Mity, które krążą na temat osób po rozwodzie, nie mają granic. Ten, kto się rozwiódł, nie cieszy się dobrą sławą. Dlaczego? Jeśli para decyduje się na rozstanie, to zazwyczaj nie dlatego, że jeden z partnerów sprawia „problemy”. Oboje nie są bez winy. I jeśli raz doszło do rozwodu, może do niego dojść po raz drugi. Ale nie dlatego, że dana osoba nie potrafi zbudować relacji - raczej podświadomie szuka sobie odpowiednika poprzedniego partnera.
Nie jesteśmy świadomi swoich wad i osobowościowych problemów, dlatego często powielamy błędy, wpadając w sidła, które sami zastawiamy. Wydaje się nam niemożliwe, że taka sama konfiguracja powtórzy się w przyszłości, ale jeśli mamy zakodowany pewien typ partnera, jest wielce prawdopodobne, iż znów trafimy na kobietę/mężczyznę o charakterze kolidującym z naszym.
Sam rozwód może także działać terapeutycznie. Nie na rozpadający się związek, ale na dwójkę ludzi, którzy za chwilę pójdą w świat szukać nowej miłości i spełnienia. Ten swego rodzaju przełom życiowy to dobry czas na wnioski oraz przemyślenia. Warto postarać się zrozumieć przyczyny, przeanalizować swoje postępowanie i działania względem partnera. Co sprawiło, że to małżeństwo kończy się na sali sądowej? Skoro nie doszło do zdrady, to co stało się głównym powodem rozstania? Często okazuje się, że rozwody nie są skutkiem spektakularnych kłótni z fruwającymi talerzami, ale cichych dni, przemilczanych obawy, lęków, złości. Niewyjaśnione nieporozumienie to zazwyczaj pierwszy krok ku rozpadowi związku.
Niestety, rzadko kiedy udaje nam się nie powielać starych błędów. „Spadek” po małżeństwie w postaci niedokończonych spraw majątkowych czy kwestii opieki nad dziećmi, na starcie potrafi mocno nadwyrężyć nową relację, a później każdą kolejną.
Z badań jasno wynika - jeśli poznajemy nowego partnera, nie będąc formalnie rozwiedzionymi z poprzednim, nie rokuje to dobrze już od pierwszych chwil. Samo zapewnienie, że uczucie wygasło i nic nas już nie łączy z byłym partnerem, bywa bardzo złudne.
Aby nowa relacja po rozwodzie była świeża i jakościowo dobra, trzeba po równo rozłożyć winę pomiędzy dawnymi małżonkami. Tylko wtedy, gdy każda ze stron zrozumie, w jakim stopniu przyczyniła się do rozpadu związku, będzie mogła świadomie wkroczyć w nowy, zdrowy układ partnerski.
Nie wystarczy sobie przetłumaczyć: „Teraz będę inna”. Przecież nie stajemy się innymi osobami - rozwód nie sprawia, że doświadczamy głębokiej wewnętrznej przemiany na lepsze. Należy jednak zapamiętać, że zdrowy związek to relacja ludzi, którzy potrafią ze sobą rozmawiać, a nie milczeć.
Trudno zapomnieć o tym, co było w poprzednim układzie. Historia tego, co się wydarzyło, będzie obecna w każdym następnym związku. Przykład? Dzieci. To bardzo delikatny i trudny temat, który będzie się przewijał i kondensował relacje byłych partnerów. Od nas zależy, czy mądrze to rozegramy, czy może popadniemy w kolejną destrukcję.
Co ciekawe i dość powszechne, osoba po rozwodzie, będąca w nowym związku, chce dawać więcej i więcej. Dokłada wszelkich starań, żeby się ułożyło. Bo kto wie lepiej, ile kosztuje rozstanie?! Dlatego też rozwodnicy mają wysoką motywację, aby tworzyć „utopię”. Często zapominają jednak, że występuje ona jedynie w filmach (tudzież książkach), dlatego niekiedy przychodzi kolejne rozczarowanie. Warto wyważyć wymagania względem oczekiwań i tego, kto ile może dać.
Pragnienie rozwodników stworzenia idealnego nowego związku rodzi się być może z głębokiego, wewnętrznego przekonania, że powodem pierwszego rozstania był zły dobór partnera - nieszczęśliwy zbieg okoliczności. Przy potencjalnym, kolejnym rozstaniu może być gorzej. Drugi raz nie uargumentujemy rozpadu związku w ten sam sposób.
Wchodząc w nową relację, mając za sobą nieudane, należy zaakceptować swój i partnera bagaż doświadczeń oraz sprawić, by priorytetem stała się rozmowa. Tylko wtedy będziemy mieć szansę na uniknięcie kolejnych toksycznych związków, rozstań i bólu związanego z rozwodem.
Zobacz także: