Jestem w trudnej sytuacji, bo chyba przespałam odpowiedni moment i teraz muszę się szybko ratować. Moja siostra wychodzi za mąż za 2 tygodnie, a ja nawet nie mam się w co ubrać! Wydawało mi się, że mam mnóstwo czasu na znalezienie czegoś odpowiedniego, ale dopiero teraz zaczęłam. Odwiedziłam kilkanaście sklepów w jeden dzień i nie znalazłam NIC. Jestem raczej nieproporcjonalnie zbudowana i to naprawdę problem.
Jedyna sukienka, która idealnie na mnie pasuje i bardzo mi się podoba, jest z bardzo jasnego materiału. Niby kremowa, ale bardziej biała. Do tego jest w znośnej cenie. Koleżanka powiedziała, że chyba oszalałam, bo nie wypada zakładać jasnej sukienki na taką okazję, bo za bardzo będę przypominała pannę młodą. Nie za bardzo wiem o co chodzi. W końcu wszyscy faceci są w ciemnych garniturach i nikt ich nie myli z panem młodym.
Odłożyłam ją sobie w sklepie i muszę się zdecydować. O szyciu na miarę nie ma mowy, bo za długo by to trwało i kosztowałoby pewnie mnóstwo pieniędzy. Ale teraz to już sama nie wiem. Potem się okaże, że nic nie znajdę, a tę białą ktoś inny kupi. Pytałam siostrę, co o tym myśli, a ona powiedziała, żebym zrobiła, jak uważam. Tylko ja nie wiem co o tym myśleć! Usłyszałam od jednej osoby, że tak nie wypada i tyle wiem. A czasu coraz mniej.
Przecież nie byłabym cała na biało. Już znalazłam fajne fioletowe buty, torebkę i apaszkę w podobnym kolorze. Nikt mnie nie pomyli z panną młodą, bez przesady. Gdyby siostra mi powiedziała, że sobie tego nie życzy, to przynajmniej bym wiedziała na czym stoję, a tak, to mam mętlik w głowie.
Obraziłybyście się na jej miejscu? To naprawdę nie wypada? Kiedyś widziałam dziewczynę w jasnej sukni na ślubie i nikt jej nie wytykał. Chciałabym mieć już wszystko gotowe i czekać spokojnie na wielki dzień siostry, a na razie zżerają mnie nerwy. Nawet ona nie miała takich problemów z wyborem sukni ślubnej.
Dominika