W maju biorę ślub i zdaję sobie sprawę, że okoliczności nie wyglądają normalnie. Chodzi o to, że z moim facetem jesteśmy razem od prawie 10 lat i mamy już dwoje dzieci. Jakoś nie po drodze było nam do kościoła, ani urzędu. Wreszcie moi rodzice wymusili na nim oświadczyny, teraz organizują nam wesele i ogólnie nie mam się o co martwić. Tyle tylko, że postanowili decydować nie tylko o menu i miejscu imprezy, ale też o mojej sukni.
Ja chciałam założyć białą, bo to zawsze było moje marzenie. Nie rusza mnie to, że od dawna żyję w związku, dziewicą nie jestem i urodziłam dwoje dzieci. Dla mnie to żaden symbol czystości. Po prostu podoba mi się, jak panna młoda ma jasną kieckę, bo wtedy wygląda jak panna młoda. Czymś się trzeba odróżnić od całej reszty gości. Co na to mama? Wykluczone. To byłoby niepoważne i ludzie by się ze mnie śmiali.
Serio? Kogoś naprawdę podnieca sytuacja, że dzieciata kobieta zakłada białą sukienkę do ślubu i niby udaje dziewicę? Nie wierzę. To nie są już te czasy. Dzisiaj dziewic przed ołtarzem już się raczej nie spotyka. Przynajmniej ja o takim przypadku nie słyszałam. Moim celem nie jest ukrywanie moich „win”, bo nie uważam, że zrobiłam coś złego.
Chcę tylko dobrze wyglądać i spełnić swoje marzenie!
Sprawa jest niestety skomplikowana. Gdybyśmy sami organizowali wszystko i płacili, to mogłabym się postawić. Ale teraz to nie wchodzi w grę, bo oni się odgrażają, że wtedy mi nie pomogą. I co ja mam zrobić?
Wymyśliłam podstęp. Pożyczę od koleżanki błękitną sukienkę, którą ona nosi, jak chodzi na jakieś wystawne imprezy. Powiem rodzicom, że w niej wystąpię. Jest ładna i nie jest biała, więc się zgodzą. A potem jak przyjdzie co do czego, to ubiorę się w białą i tak ich zaskoczę w kościele. Chyba wtedy nie narobią mi wstydu i przemilczą sprawą? Mam taką nadzieję.
Inaczej się chyba nie da, bo oni są strasznie przewrażliwieni na punkcie, co i kto o nich mówi albo myśli. Jak ich postawię przed faktem dokonanym, to może nareszcie zmądrzeją. Przekonają się, że to nie jest żaden skandal.
Zrobić tak?
Renata