Nie chcę się rozwodzić nad tym, czy ochrzciłabym swoje dziecko, bo na pewno bym tego nie zrobiła. Nie mam nic wspólnego z Kościołem, więc temat ten mnie po prostu nie dotyczy. Przynajmniej tak mi się wydawało. Moja siostra urodziła synka. Pomagam jej jak mogę i od razu pokochałam tego malucha. Teraz najlepszą rozrywką dla mnie jest chodzenie po sklepach i szukanie ubranek dla niego, albo po prostu patrzenie na niego, jego słodkie minki. Teraz wszystko to może się popsuć, bo siostra zapytała, czy zostanę jego matką chrzestną.
To bardzo miły gest, ale zupełnie nie widzę się w tej roli. Konkretnie chodzi mi o sam chrzest. Przecież w czasie tego sakramentu mam się pokazać, jak przykładna katoliczka, a taka nie jestem. Modlitwy, komunia, jakieś przyrzeczenia o wychowywaniu w duchu Kościoła... Wszyscy doskonale wiedzą, że jestem niewierząca i nie chodzę do kościoła. Będę niewiarygodna i tylko się ośmieszę. Na dodatek ksiądz może mi to uniemożliwić.
O ile wiem, to rodzice chrzestni muszą dostarczyć zaświadczenie ze swojej parafii. Na papierku ma być napisane, że jestem ochrzczona i wierząca. To pierwsze jest prawdą, ale drugie... Zdecydowanie nie. Jeśli trafię do jakiegoś nowego księdza, to pewnie dostanę to od ręki. Jeśli przyjmie mnie proboszcz, to na pewno skończy się na umoralniającej pogadance. Nie chcę się płaszczyć przed żadnym duchownym. Przy okazji nie chciałabym zranić mojej siostry...
Jak pisałam, cieszy mnie, że darzy mnie takim zaufaniem, ale ona przecież doskonale wie, że daleko mi do takich religijnych szopek. Gdyby wybrała kogoś innego, to bym się nie obraziła. No, ale wybrała mnie i teraz to ja mam ogromny problem, co z tym zrobić. Nie muszę być przecież chrzestną, żeby kochać mojego siostrzeńca i robić wszystko, by żyło mu się jak najlepiej. A może ona zrobiła to specjalnie, żebym wyszła na nieczułego dziwaka?
Wiem, że najlepiej byłoby ruszyć na kolanach do mojej parafii, a potem odegrać scenkę w czasie chrztu, ale wcale mi się to nie uśmiecha. Bo co to ma właściwie być? Przedstawienie, czy sakrament, na którym zależy rodzicom maleństwa? Siostra wybrała niewierzącą chrzestną, więc o czym to ma świadczyć? Też ma to gdzieś? Już sama nie wiem, co z tym wszystkim zrobić. Gdybym postąpiła zgodnie ze swoim sumieniem i odmówiła, to ona się na mnie obrazi i nie będę mogła już tak często widywać jej synka.
Czy któraś z Was była już w takiej sytuacji? Co zrobić, żeby nikogo nie urazić i przy okazji nie dostać rozdwojenia jaźni? Błagam o pomoc!
Agnieszka