W lipcu urodziłam swoją córeczkę. Byliśmy tak szczęśliwi, że będziemy rodzicami... Nie interesowała nas płeć, imię, cokolwiek. Najważniejsze, żeby dzidziuś był zdrowy i wszystko było dobrze. I tak na szczęście jest. Urodziła nam się najpiękniejsza dziewczynka na świecie. Teraz wydaje mi się, że ją skrzywdziliśmy. Mąż zaproponował, żeby nazwać ją na cześć jego zmarłej mamy... Nie umiałam odmówić i jesteśmy teraz rodzicami małej Grażyny.
Może to znane imię, ale teraz widzę, że nie pasuje do dzisiejszych czasów. Dorosła Grażyna to co innego, niż dziecko z takim imieniem. Nawet zdrobnienie mi się nie podoba. Graża... Mówię o tym mężowi i sam przyznał, że może zbyt pochopnie podjęliśmy tę decyzję. Ale nie chce jej zmieniać, bo tak się niby nie robi. Ja bardzo bym chciała.
Wyczytałam, że do 6 miesięcy można zmienić imię dziecka bez podania przyczyny. Potem byłoby więcej zachodu, bo co miałabym powiedzieć? Że mi się znudziło i chcę teraz jakieś ładniejsze imię dla córki? Potem naprawdę będzie na to za późno. Nie wiem już sama co robić. Dziwnie tak zmieniać, ale nie chcę, żeby miała kiedyś nieprzyjemności. Moja mała Grażynka...
Rodzina już się przyzwyczaiła do Grażyny, ale ja nie. Zmienimy i nagle wszyscy mają się przestawić na inne imię? To mnie przerasta. Żałuję, że tak się pośpieszyliśmy i nie przemyśleliśmy tematu. Zastanawiałam się nad nowym imieniem i też nie jestem zdecydowana. Ale teraz wydaje mi się, że każde „normalne” będzie lepsze.
Myślałam nad Alicją lub Aleksandrą. Ala lub Ola chyba brzmi bardziej współcześnie, niż Grażyna... Mąż mówi, że to ładne imiona, ale raczej jest przeciwny zmianie. Sam ma wątpliwości, ale skoro podjęliśmy decyzję, to w takich sprawach nie można jej tak po prostu zmienić. Wiem sama, że to dziwne, ale póki to możliwe bez żadnych problemów...
Co byście zrobiły na moim miejscu?
Ewelina