Stało się u mnie w domu coś strasznego. Nie mogę się pozbierać i wstydzę się takiej rodziny. Jak można tak traktować zwierzęta? Pochodzę ze wsi i tam różne rzeczy się widzi, ale myślałam, że tylko obcy są tacy źli. Teraz nawet nie mogę patrzeć na własną mamę i babcię. Straciłam do nich cały szacunek! Dla nich lepiej zabić, niż się przejmować. Nie ma zwierzaka, nie ma problemu. Chce mi się płakać, kiedy o tym myślę...
Od niedawna mamy w domu kotkę. Przyplątała się skądś i jakimś cudem zgodzili się, żeby ją zatrzymać. A ona, jak to kot, chodzi swoimi drogami. Zorientowaliśmy się później, że zaszła w ciążę i zaczęło się... Była nawet opcja, żeby ją gdzieś wywieść daleko i zostawić. Kiedy nic z tego nie wyszło, myślałam, że już po kłopocie. Myliłam się. Urodziła 4 kotki i wtedy mama z babcią postanowiły się ich pozbyć!
Błagałam, żeby tego nie robiły. Chciałam się nimi opiekować przez jakiś czas, potem znalazłoby się dla nich dom. One zrobiły coś strasznego. Dwa dni po porodzie babcia wrzuciła je do reklamówki i zawiązała. Potem poszła z mamą nad rzekę i wrzuciły ten worek do wody. Nie mogłam ich powstrzymać. Nie wiem jak człowiek może zrobić coś takiego... Jestem na nie zła i brzydzę się nimi. Należy im się za to kara! To nie jest wytłumaczenie, że „na wsi tak to się robi”.
Trzeba było myśleć wcześniej i wysterylizować kotkę. Ciężko mi z tym. Co powinnam zrobić? Udawać, że nic się nie stało? Kiedy chcę o tym rozmawiać, to twierdzą, że pyskuję, a one sobie na to nie pozwolą. To może zgłosić to gdzieś? Na policję albo towarzystwo opieki nad zwierzętami? Wiem, że tak się robi na wsi, ale to nie jest usprawiedliwienie. Codziennie myślę o tych maleństwach!