Mam 18 lat, w przyszłym roku zdaję maturę. Niektórym wydaje się, że dziewczyny w tym wieku lecą tylko na przystojnych, umięśnionych chłopaków, koniecznie kilka lat starszych. Sama kiedyś się zakochałam w kimś takim, ale wiedziałam, że to raczej bez sensu. Raz z nim porozmawiałam i okazało się, że oprócz atrakcyjnego ciała nie miał nic więcej do zaoferowania. Przyznam, że fajnie byłoby się z kimś takim pokazać, ale co mielibyśmy robić we dwoje? Chyba tylko patrzeć na siebie, bo rozmowny to on nie był.
Na początku roku szkolnego do mojej klasy doszedł nowy uczeń. Nie mogę powiedzieć, że wszyscy byli nim zachwyceni, a dziewczynom zmiękły kolana. Zupełnie nie przypominał pięknego ideału. Dość niski, ze sporym brzuchem, rozwiane włosy, wyraźny trądzik... Tak się zestresował nową sytuacją, że zrobił się cały czerwony. Usiadł sam i do teraz to się nie zmieniło. Jeśli ktoś się do niego odzywał, to tylko po to, żeby ściągnąć zadanie domowe. A ja głupia się w nim zakochałam.
Ciekawiła mnie jego tajemniczość. W ogóle nie zwracałam uwagi na jego wygląd. Wystarczyło kilka razy z nim porozmawiać, żeby zrozumieć, że to niezwykły chłopak. W mało atrakcyjnym ciele zakompleksionego nastolatka skrywa się dowcipny, inteligentny i bardzo mądry człowiek. Zaczęliśmy się spotykać po szkole. Bywałam w jego domu, on u mnie, wychodziliśmy do kina albo coś zjeść. Jak znajomi. Sama nie wiedziałam, o co mi chodzi, ale było dobrze, jak było.
Ostatnio on wysyła mi wyraźne sygnały, że chciałby czegoś więcej. Chciał mnie złapać za rękę i pocałować, a ja to odrzuciłam. Wiem, że coś do niego czuję, ale coś mnie zatrzymało. Chyba przypomniałam sobie, co myślą o nim inni. Gdyby się dowiedzieli, że jesteśmy parą, to nie mielibyśmy życia.
Jestem podobno atrakcyjną dziewczyną, więc wizualnie podobno do niego nie pasuję. Razem wyglądalibyśmy dziwnie... Niektórzy mogliby pomyśleć, że jestem z nim z litości. Ale ja naprawdę jestem zakochana w jego wnętrzu, a jego wygląd wcale mi nie przeszkadza. Nie jest znowu jakimś potworem, więc bez przesady. Teraz się tłumaczę, ale musi być jakiś powód, dlaczego go odrzuciłam, kiedy chciał się zbliżyć.
Serce podpowiada mi, żeby się nie hamować i być z nim, a rozum... Rozum chyba zgłupiał, bo myślę o tym, co pomyślą inni. Spróbować czy dać sobie spokój?
Beata