Chciałam prosić o radę. Za miesiąc się bronię i wypadałoby znaleźć jakąś pracę. Jeszcze nie miałam takiej okazji, bo naprawdę dużo nauki było. Na początek to może być byle co. Wiadomo, że nie ma się co nastawiać na wielką karierę na samym początku. Wysyłałam już CV i jedna firma do mnie zadzwoniła. Byłam na spotkaniu. Są nawet skłonni mnie zatrudnić, ale warunki są dziwne... Miałabym siedzieć w sklepie i pomagać klientom, gdyby czegoś szukali. Nic wielkiego, ale pieniądze też są śmiesznie niskie.
Chcą mnie wziąć oficjalnie na 1/3 etatu, ale i tak musiałabym tam siedzieć 8 godzin dziennie. Nie rozumiem tego, ale oni mówią, że tak się teraz robi. Dostanę za to jakieś 600 zł na rękę + dodatkowa kasa za moje zaangażowanie i zadowolenie klientów. Jeśli wszystko będzie w porządku, to przynajmniej drugie tyle mi dorzucą, ale już pod stołem.
1200 zł to też mało, ale dobre i to. Przynajmniej bym posmakowała pracy, bo jeszcze nigdy nie musiałam nigdzie siedzieć tylu godzin. Gdyby to była oficjalna stawka, to pewnie bym się zgodziła i szukałabym w międzyczasie czegoś lepszego. Ale tak? Wiem, że to chory układ, ale może rzeczywiście tak się teraz robi i trzeba być elastycznym? Ubezpieczenie będę miała, więc może dobre i to...
Zgodziłybyście się na takie warunki? Na razie to jest jedyna firma, która się do mnie odezwała, a wysyłam CV już od 1,5 miesiąca. Nie mam żadnego doświadczenia, więc trudno wybrzydzać.
Co myślicie?
Ada