Cześć, jestem w zaawansowanej ciąży, już 7. miesiąc. Do końca bliżej, niż dalej i nie mogę się tego doczekać. Trochę mi ulży, bo ciąży nie znoszę najlepiej. Najchętniej schowałabym się w domu i poczekała, aż wreszcie córcia się urodzi, ale niektórzy mają inne pomysły... Moja kuzynka, którą już zdążyłam poprosić o zostanie matką chrzestną, wczuła się w rolę i postanowiła zorganizować mi baby shower. Jest już nawet termin i wstępna lista gości.
Nie za bardzo wiem, co o tym myśleć. Niektórych nie widziałam przez dłuższy czas i nie bardzo chcę się w takim stanie pokazywać. Zresztą, nie tylko o to chodzi. Nie czuję się najlepiej, a wiadomo, że jak się zejdą koleżanki, także te z dawnych lat, to szykuje się długa nasiadówka. Kuzynka twierdzi, że wszystkim się zajmie i w każdej chwili będę mogła to przerwać. Już to widzę. No i w ogóle to dla mnie jakieś dziwne...
Wiem, że po urodzeniu nie będę miała czasu i ochoty na imprezowanie, ale kto chce, ten mnie odwiedzi i tyle. A tutaj nagle wielkie wydarzenie i to przed narodzinami dziecka. Czy to nie jest zapeszanie? Z córką wszystko w porządku, ale chyba dopiero po wszystkim powinien być czas na zabawę. Dla mnie to raczej dziwna moda z Ameryki. Trochę śmieszna i na pewno niepasująca do polskich realiów. Ale podobno się mylę i teraz wszyscy tak robią.
Kuzynka mówi, że to świetna sprawa, bo po pierwsze, trochę się rozluźnię i będzie miło, a po drugie – dostanę całą wyprawkę w prezencie. To po to się to organizuje? Gdybym wiedziała, to nie przejmowałabym się wcześniej. Niestety, zdążyliśmy już prawie wszystko kupić. Wiadomo, że dodatkowe ubranka, pieluchy i zabawki zawsze się przydadzą, ale bez przesady. To mi otworzyło oczy, że baby shower to tak naprawdę sposób na wyłudzenie prezentów i nic więcej.
Ona dalej się upiera, że impreza będzie i na pewno nie będę rozczarowana. Mam wrażenie, że tylko kuzynka się tym wszystkim tak zachwyca. Inne koleżanki też mogą mieć wątpliwości, czy to do końca normalne. A ja nie chcę być postrzegana, jak ciężarna żebraczka, która ściąga do siebie gości, żeby zaoszczędzić na dziecku!
Chyba, że zgodzić się na to wszystko, ale kazać jej powiedzieć, żeby goście nie przynosili prezentów? A jeśli już, to najwyżej jakieś symboliczne. Byłyście kiedyś zaproszone na coś takiego? Co sobie wtedy pomyślałyście? Chyba nie tylko ja mam takie podejście...
Łucja