Jestem na etapie kompletowania kreacji i dodatków na mój ślub, który odbędzie się pod koniec września. Suknia jest już wybrana, ale chyba trafiłam na jakąś kiepską krawcową i były już 2 poważne poprawki. Powinna się wyrobić, ale ile mnie to stresu kosztuje! W każdym razie – sukienka to nie wszystko i trzeba przemyśleć resztę.
Skłaniam się ku temu, żeby nie zamawiać wielkiego bukietu, ale iść do ołtarza nawet z jednym ładnym kwiatem. Byłoby jakoś inaczej i chyba fajnie. No i skromnie, chociaż drugi mój pomysł może Wam się nie wydawać zbyt skromny. Chodzi o to, że mam problem z doborem biżuterii.
Mama sugeruje srebrny naszyjnik, nawet pozbawiony kamieni, a do tego małe kolczyki, a ja chcę coś bardziej wyrazistego. Myślałam o zdecydowanym kolorze.
Wypatrzyłam u jubilera srebrne kolczyki, wisiorek i bransoletkę. Grube obramowanie, dość ciężkie, ale do mnie pasują. Przy każdym z tych elementów jest zielony kamień. Nie wiem czy do końca szlachetny, ale rzuca się w oczy. Ma bardzo jasny odcień i jest ładnie oszlifowany, więc błyszczy i wygląda na świecidełko za grube pieniądze.
Zaraz pewnie pojawią się głosy, do czego ta zieleń pasuje. Nie wiem, może do kwiatka? A tak zupełnie serio – suknia jest prawie biała, więc jeśli dodam do tego trzy elementy biżuterii w jednym wyraźnym kolorze, to przecież nie będzie się to gryzło? Sama nie wiem, bo mama i koleżanka mi odradzają.
Dlatego liczę bardzo na Waszą sugestię. Jak Wam się to widzi?
Magda