Nie planuję jeszcze ślubu, ale chciałam zapytać na przyszłość. Dostałam nietypowe zaproszenie od znajomej i sama nie wiem co o tym myśleć. Zawsze mi się wydawało, że zaproszenie na ślub powinno być ładne i wręczone osobiście. Tutaj nie ma ani tego, ani tego... Zaprosiła mnie mailowo i podobno zrobiła tak ze wszystkimi gośćmi.
Dziwne to, ale się nie obrażam. Może taki znak czasów? Pytałam z ciekawości i podobno najbliższą rodzinę (zwłaszcza starszych ludzi) zaprosili osobiście, ale „na gębę”. Bez wręczania żadnych świstków. Pozostałych powiadomili mailem i poprosili o potwierdzenie przybycia tą samą drogą.
Nowocześnie, ale trochę bezdusznie...
Nie wiem z czego to tak naprawdę wynika. Z jednej strony może chodzić o oszczędność, bo zrobienie kilkudziesięciu zaproszeń to zawsze spory koszt. Zwłaszcza, jak ma być wypasione i jedyne w swoim rodzaju. Poza tym – trzeba to potem wręczyć, czyli zazwyczaj jeździć od domu do domu. To też koszt (paliwo) i mnóstwo czasu. Pozostałym wysyła się pocztą. Poradzili sobie inaczej i nawet ich podziwiam...
To raczej odważne zagranie. Nigdy się z czymś takim nie spotkałam. Jak wspominałam, mi to nie przeszkadza, ale jestem ciekawa zdania innych. Obraziłybyście się na takie zaproszenie? A może nie widzicie problemu? W najbliższych 2-3 latach pewnie mnie to będzie czekało, bo jestem już zaręczona. Zastanawiam się czy nie zrobić tak samo.
Wypada?
Gosia