Witam wszystkich, zwłaszcza mamy, które mogłyby mi coś poradzić. Wychowuję kilkumiesięcznego synka. Do niedawna spędzał całe dnie w łóżeczku albo na leżaczku, ale teraz ma ochotę się ciągle ruszać. Tak raczkuje, że zanim się obejrzę, to on już jest przy schodach albo w kuchni. Fajnie, że jest taki żywy, ale to na dłuższą metę jest męczące. Nie potrafię nad nim zapanować. Próbowałam ustawiać przeszkody, żeby się za daleko nie zagalopował, ale i tak znajdzie na to sposób.
Mam cały dom na swojej głowie. Mąż w pracy do późna, a ja muszę się wszystkim zająć. Nie narzekam, bo lubię gotować i sprzątać, ale przy takim ruchliwym dziecku to nie jest możliwe. Do tej pory, jak już musiałam, to wkładałam go do łóżeczka, ale strasznie się wtedy złości. Nie dziwię mu się, bo mama gdzieś sobie chodzi, a on zamknięty na 2 metrach kwadratowych. Pomyślałam, żeby kupić kojec.
Wiem jak to brzmi, ale chodzi mi o taką zagrodę, którą mogłabym przemieszczać. Zamknięte barierki, w środku sporo przestrzeni i syn mógłby sobie łazić. Dzięki temu miałabym go zawsze w zasięgu wzroku, a on nie czułby się ograniczany. Mogłabym np. spokojnie gotować i patrzeć jak się sam bawi. No, ale tu jest problem, bo powiedziałam o tym pomyśle teściowej i jest po prostu oburzona.
Usłyszałam od niej przykre słowa. Stwierdziła, że chcę się pozbyć dziecka i zamknąć je w klatce. Jak jakieś zwierze. A przecież maluszek to nie jest pies, którego można przywiązać do kraty. Nie wiem, jak w ogóle mogła sobie coś takiego pomyśleć, a co dopiero mówić o tym głośno... A jak mi się NIE CHCE nim zajmować, to mogę go podrzucić do niej. Ona mu takiej krzywdy nie zrobi i przynajmniej nie będzie miał traumy.
O czym ta kobieta mówi?! Ja nie chcę się go nigdzie pozbywać. Po prostu chcę mieć możliwość pogodzenia różnych obowiązków i żeby syn był w tym czasie bezpieczny. Ale za jej czasów tak się nie robiło i w ogóle... Nasłuchałam się takich dziwnych rzeczy i już zgłupiałam, czy przypadkiem nie robię czegoś źle.
Wiem, że to może wyglądać jak klatka, ale niczego lepszego jeszcze nie wymyślono. Przecież ja go tam nie włożę za karę, ale po to, żeby mógł sobie raczkować w każdym możliwym kierunku i nie zrobił sobie krzywdy.
Co o tym myślicie?
Ewa