Czy zadłużyć się, żeby urodzić dziecko w prywatnej klinice? Boję się państwowego szpitala! M.

30.05.2017

W najbliższych miesiącach mam zaplanowany termin porodu. Wszystko jest w porządku, więc nie ma co do tego specjalnych wymagań. Powinnam urodzić szybko i w miarę bezboleśnie (o ile to w ogóle możliwe). Dowiadywałam się już, gdzie i jak jest, ale na razie żaden szpital nie przypadł mi do gustu.

Czytam fora dyskusyjne z naszego miasta i na każdy oddział położniczy jest sporo narzekań. Jedna pisze, że czuła się jak w prywatnej klinice, inna o tym samym szpitalu, że pogryzły ją prusaki. Argument za argument i nic już z tego nie wiem.

Im więcej się dowiaduję, tym bardziej mi się nie widzi, żeby rodzić w państwowym szpitalu. To jest w jakimś sensie upokarzające...

Nie spodziewam się luksusów, ale widziałam na oczy jeden oddział, kilka na zdjęciach i to są zazwyczaj straszne nory. Ani trochę intymności, bo na sali poporodowej zawsze leżą po 2-3 babki, przyjmują gości, a co wtedy ma zrobić inna pacjentka, która np. krwawi albo nie wiem co? Lekarze i personel też wiadomo – jak na państwowym, to się specjalnie nikim nie przejmują.

Dlatego zastanawiam się nad porodem w placówce prywatnej. Opinie ma świetne, ale oczywiście nie ma nic za darmo. Taka przyjemność kosztuje od kilku do ponad 10 tysięcy złotych. W zależności od tego, czego oczekujesz. Można np. mieć pojedynczą salę z własną łazienką, a obok salonik np. dla męża.

Chciałabym tak, ale niestety wolnej gotówki nie mam. To może się zapożyczyć?

Na razie z nikim o tym nie rozmawiałam, ale chodzi mi po głowie, żeby wziąć na to kredyt. Może nie całość, ale przynajmniej połowę. Resztę jakoś zbiorę. Zostanę mamą z długami, ale może warto? Wolałabym przeżyć poród jakoś spokojnie, w czystym miejscu, ze znieczuleniem, mężem obok. Państwowy szpital mi tego na pewno nie gwarantuje.

Dlatego mam pytanie, bo może ktoś się orientuje. Czy państwowe i prywatne oddziały położnicze aż tak się od siebie różnią? Ja jestem gotowa wziąć pożyczkę choćby jutro, żeby przestać już sobie wyobrażać, jaki horror mnie czeka w miejskim szpitalu.

Co radzicie?

M.

50 % tak
50 % nie

Polecane wideo

Komentarze (4)
Ocena: 5 / 5
J. (Ocena: 5) 30.05.2017 20:07
jak widzę takie biadolenie to mi się rz... chce.. kiedyś rodziły na sianie i jak widać gatunek ludzki nadal istnieje.. przede wszystkim trzeba współpracować z położną i lekarzem a wszystko idzie dobrą drogą.. bo sama miałam komplikacje.. ale zachowałam trzeźwy umysł i robiłam wszystko by pomóc mojemu dziecku przyjść na świat.. szłam z łazienki po lewatywie z wypierającą główką dziecka.. stosowałam się do wszystkiego co mówiła położna.. choć ból mi nie pozwalał. darłam się jak orangutan.. ale dzieki mojej współpracy z doświadczonym lekarzem i położną udało się nam wytrwać do końca.. mój synek ma już roczek.. urodził się 13 maja w piątek.. i jest przeszczęśliwym dzieckiem.. a miał to być pechowy dzień. ja drugie dziecko rodziłam w tym samym szpitalu co pierwsze.. pomimo złych opinii przeczytanych w int na temat opieki na oddziale polożniczym ...tuz przed drugim porodem.. zdecydowalam zaufac swojej intuicji i urodzilam w tymze szpitalu.... publiczny szpital nie taki zly.
odpowiedz
gość (Ocena: 5) 30.05.2017 11:16
TAK ! Powiem krótko, w mojej rodzinie 2 porody w Państwowym szpitalu i jedno dziecko ma sparaliżowany splot barkowy ( oczywiście walka w sądzie trwa już 5 rok ) a drugie dziecko spoczywa na cmentarzu. Kuzynka była w bliźniaczej ciąży jedno dziecko zmarło w 24 tygodniu i państwowy szpital odesłał ją do domu, żeby dopiero się zgłosiła jak się zwolni miejsce na oddziale! Prywatny szpital ją przyjął od razu. Ja postanowiłam z narzeczonym, że choćbyśmy mieli sprzedać samochód to rodzę przez CC w prywatnej klinice. Nie mam zamiaru się stresować czy na oddział przyjdzie Pani której się chce pracować czy też nie, nie chcę się denerwować czy mimo że dziecko jest dużo oni nie chcą zrobić CC. Słuchaj siebie kobieto i rób to co uważasz za stosowne.
odpowiedz
gość (Ocena: 5) 30.05.2017 08:57
Mogę pisać tylko za siebie. Rodziłam dwa razy w państwowym szpitalu. Wiadomo nic przyjemnego, ale raczej żaden poród nie jest przyjemny. Nie doświadczyłam ani złego traktowania ani jakiejś znieczulicy. Miałam pokój dwuosobowy i powiem szczerze ze się z tego cieszę. Dwa dni musisz odleżeć ale przynajmniej masz się do kogo odezwać. Wiadomo że pielęgniarki nie będą dotrzymywać ci towarzystwa nawet w prywatnej placówce. A tak to przynajmniej miał mi kto na dziecko zerkać jak do łazienki szłam. Jakoś nie przechodziło przez pokój stado odwiedzających, może kilka osób, co jest normalne. Problemów z personelem też raczej nie miałam. Tyle że ja raczej rodziłam bezproblemowo, nie wiem jak wygląda sprawa przy jakimś zagrożeniu. Znieczulenia oczywiście nie dostałam mimo że mi obiecali. Podobno już za późno było bo dość szybko urodziłam w obu przypadkach. U nas w szpitalu jak się zdecydujesz na poród rodzinny to są dostępne dwa super pokoje. Wanny z hydromasażami, kanapy dla ojca, dosłownie same wygody. Ja się zdecydowałam rodzić sama. Ale też nie było tragedii. Każda rodząca miała zapewnioną dyskrecję. Niby jedna sala ale przedzielona ściankami. Akurat w obu przypadkach rodziłam tylko ja więc nie wiem jak to wygląda przy większej liczbie porodów. Ja bym się chyba bała brać kredyt. Uwierz mi że dziecko pochłania lwią część pieniędzy. Musisz się zastanowić, czy warto dla tych kilku dni niby wygody skazywać siebie na długie miesiące stresu związanego z długiem. Ja na pewno bym się nie zdecydowała. Na pewno takie placówki w jakiś sposób się różnią. Ale czy warto się zadłużać? Ja uważam że nie. Przynajmniej w moim przypadku raczej nie byłoby takiej potrzeby. Jak juz pisałam u nas w szpitalu do porodów rodzinnych są wręcz luksusy. Sala poporodowa też nie była jakaś tragiczna. Najgorsza była łazienka na korytarzu. Jednak jakoś da się przeżyć przez te dwa dni.
zobacz odpowiedzi (1)

Polecane dla Ciebie