Czy wynająć mieszkanie, na które ledwo mnie stać? Chciałabym zaimponować znajomym... Anna, 26 l.

16.09.2014

W listopadzie przeprowadzam się do Warszawy. Pracuję w dużej firmie i chcą mnie ściągnąć do siebie. Stwierdziłam, że co mi tam. Faceta tutaj nie mam, własnego mieszkania też, żadnych zobowiązań. Będę tęskniła za znajomymi, ale jakoś to przeżyję. Dostanę wyższą pensję, więc myślałam, że standard życia też będzie wyższy. Teraz nie wiem, co robić. Przeglądam oferty wynajmu i jestem naprawdę załamana. Myślałam, że ponad 3000 zł wystarczy mi na wszystko, a chyba trochę się przeliczę...

Prawda jest taka, że za takie pieniądze to można żyć w stolicy skromnie, bez szału. Ja porzucam swoje rodzinne miasto, więc chociaż w ten sposób chciałam sobie poprawić humor. U nas za 1500 zł masz 3 pokoje, garaż, ochronę, a tam jeden pokój ze starymi meblami i w jeszcze starszym bloku. Nie wiem, jakbym się odnalazła w takich warunkach. Teraz też nie żyję w luksusach, ale Warszawa zobowiązuje. Chciałabym się mieć czym pochwalić, jak ktoś do mnie przyjedzie.

 

Znalazłam piękne mieszkanko blisko centrum. Apartamentowiec, każdy ma swój taras, na dole recepcja i ochrona, parking podziemny, a nawet basen dla mieszkańców i siłownia. Tak to bym mogła sobie pożyć! Problem jest oczywiście w cenie, bo kawalerka w takich warunkach to ponad 2000 zł. Do tego jeszcze pewnie 200-300 zł rachunków. W najlepszym przypadku zostałoby mi 1000 zł pensji. Można się za to wyżywić, czasami gdzieś wyskoczyć, ale co więcej?

Gdybym chciała się wybrać do domu, to autokar w dwie strony prawie 100 zł, zawsze wypadałoby coś przywieźć... Tak naprawdę ledwo wiązałabym koniec z końcem. Życie w pojedynkę to spory wydatek. Poważnie zastanawiam się nad tym, co zrobić. Zdrowy rozsądek podpowiada tańsze mieszkanie w gorszych warunkach, ale już się napaliłam na ten apartamentowiec. Czułabym się tam na pewno lepiej i łatwiej byłoby znieść tęsknotę za domem. Po prostu nie wiem, co mam wziąć pod uwagę i jaką podjąć wreszcie decyzję.

Może ktoś mi poradzi, czy warto płacić tak dużo i czuć się dobrze, czy oszczędzać, ale niewiele z tego mieć? Zawsze to lepiej żyć w fajnych warunkach, móc się pochwalić przed rodziną i znajomymi. Jakby usłyszeli, że mam basen pod mieszkaniem, to na pewno by im zaimponowało. A obskurna klitka na starym blokowisku raczej nie...

Ale czy warto aż tyle wydawać? Spróbujcie mi coś podpowiedzieć, bo w każdej możliwości widzę wady i zalety, a czas ucieka. Wiem, że za jakość się płaci, ale chyba by mnie pokręciło, gdybym musiała co miesiąc pozbywać się takiej kwoty. Z drugiej strony – życia byle gdzie sobie nie wyobrażam.

Co radzicie?

Anna

76 % tak
24 % nie

Polecane wideo

Komentarze (27)
Ocena: 5 / 5
Anonim (Ocena: 5) 17.09.2014 19:10
Nie popadaj ze skrajności w skrajność :) Może odpuść sobie apartamentowiec, ale równie dobrze możesz mieszkać w jakimś małym mieszkanku na np. nowo wybudowanym osiedlu. Na pewno będzie to tańsze, a nie będziesz musiała się wstydzić :)
odpowiedz
Anonim (Ocena: 5) 16.09.2014 18:05
korzystaj z życia :) ewentualnie przeniesiesz się do tańszego. oszczędzaj, nie trwoń pieniędzy. będzie ok.
odpowiedz
Anonim (Ocena: 5) 16.09.2014 16:46
2000 na miesiąc?! Za mieszkanie?! to weź kredyt, będziesz płacić tyle samo, ale w końcu to będzie Twoje...
zobacz odpowiedzi (2)
Anonim (Ocena: 5) 16.09.2014 14:42
ja jakos zyje za 1000 zl miesiecznie, nawet stac mnie na wypady z kolezankami raz na jakis czas, stac mnie tez zeby cos zjesc na miescie albo zeby sobie cos fajnego z sieciowki kupic i zaplacic jeszcze rachunki za telefon, mysle ze jak bediesz sie dobrze gospodarowac to dasz rade, ale ja na Twoim miejscu wynajelabym cos tanszego, chociazby, zeby odlozyc miesiecznie pare groszy, bo nigdy nie wiadomo co sie w zyciu wydazy...
odpowiedz
Anonim (Ocena: 5) 16.09.2014 14:04
ahahhaha, no nie wierze. Jeszcze się do Warszawy nie wprowadziłaś a już w buty słomy nabrałaś.
odpowiedz

Polecane dla Ciebie