Czy wybaczyć mu, że mnie pobił? Chyba mi się należało... Natalia, 26 l.

07.02.2014

Nie wiem, czy ktokolwiek mnie zrozumie... Powoli sama przestaję się rozumieć. Ale nic nie poradzę na to, że tak strasznie kocham swojego narzeczonego, że wybaczę mu dosłownie wszystko. Nigdy nie był w stosunku do mnie agresywny. Czasami się kłóciliśmy, były nawet awantury, ale szybko się godziliśmy. Tym razem było tak samo, chociaż pozwolił sobie na znacznie więcej. Tak się zdenerwował, że przestał nad sobą panować. Do dzisiaj mam po tym pamiątkę, bo siniaki tak szybko nie schodzą.

Oszukałam go w jednej sprawie. Nie zdradziłam go, ani nic takiego, ale o czymś mu nie powiedziałam. Wiem, że powinnam. Nie chciałam go denerwować. Wreszcie to wyszło na jaw, bo sama się przyznałam. Myślałam, że przez chwilę sobie pokrzyczy i mu przejdzie. Ale tym razem nawet nie wrzeszczał, tylko uderzył mnie z całej siły w policzek, a potem odruchowo kopnął w stopę. Przewróciłam się i nie wiedziałam co robić.

To było coś koszmarnego. Nigdy nie spodziewałam się czegoś takiego po osobie, którą naprawdę mocno kocham i która chyba kocha mnie tak samo... Nawet się nie rozpłakałam. Wstałam i zamknęłam się w pokoju. Wiecie jak to się skończyło? On przyszedł po chwili z płaczem. Błagał mnie na kolanach, żebym mu to wybaczyła. Podobno nie panował nad sobą i sam nie rozumie, jak mógł to zrobić. Nigdy nie widziałam go w takim stanie.

Nic nie powiedziałam. Poprosiłam żeby wyszedł, bo musiałam pomyśleć. Z jednej strony ból fizyczny, a jeszcze większy psychiczny. Z drugiej ukochany mężczyzna, który płacze jak dziecko i przeprasza. Zmiękłam i następnego dnia zapewniłam go, że nie mam żalu. Ale jeśli jeszcze raz się coś takiego zdarzy, to na pewno odejdę. A nawet zgłoszę to na policję. On przysięga, że nigdy się to nie powtórzy. Zupełnie stracił świadomość, nigdy nie chciałby mnie skrzywdzić.

Można powiedzieć, że mu wybaczyłam. Ale im dłużej o tym myślę, tym bardziej nie wiem, czy dobrze zrobiłam. Czy jestem w stanie żyć z takim wspomnieniem... Ostatnio znowu się o coś posprzeczaliśmy i nawet nie próbowałam z nim dyskutować. Odruchowo się odsunęłam, bo bałam się że mi przyłoży. Wiem, że to się raczej już nie zdarzy, ale sam doprowadził mnie do takiego myślenia.

Zaczęłam go jednak rozumieć... Czasami myślę, że wtedy mi się należało, bo coś przed nim ukrywałam. Może powinnam mieć pretensje do samej siebie?

Natalia

60 % tak
40 % nie

Polecane wideo

Komentarze (80)
Ocena: 5 / 5
Anonim (Ocena: 5) 11.02.2014 18:07
Nic, ale to zupełnie nic nie tłumaczy zachowania Twojego faceta. I nie mów, że Ci się należało, On NIE MIAŁ PRAWA podnosić na Ciebie ręki. To jest karalne droga koleżanko. Mam nadzieję, że przejrzysz na oczy i zostawisz gnoja, bo widać, że nie umie nad sobą zapanować i bardzo prawdopodobne jest, że sytuacja się kiedyś powtórzy.
zobacz odpowiedzi (1)
Wawakarnina un (Ocena: 5) 09.02.2014 19:44
Damscy bokserzy, wiele kobiet jest zniewolonych, mimo pobicia wybaczają, wracają, a potem sytuacja się powtarza. Powinnaś iść na terapię, prawdopodobnie jesteś uzależniona od niego. A on się nie zmieni. Obiecuje ci, że nie uderzy, a napewno to zrobi.
odpowiedz
Marta (Ocena: 5) 08.02.2014 00:00
Odejdz od niego jak najszybciej! Facet jak raz uderzy to bedzie bil dalej! Bylam w takiej samej sytuacji. Byl o mnie chorobliwie zazdrosny choc nigdy nie dalam mu powodow do zazdrosci. Przy klotni wyzywal mnie, przy kolejnej uderzyl mnie w twarz, bo kazal mi usunac gg a nie zrobilam tego (!). Oczywiscie blagal, przepraszal, przyjechal z kwiatami, blagal moja mame nawet o to, żeby naklonila mnie do powrotu do niego. Az wkoncu pobil mnie jak psa, za to, że nas znajomi zaprosili do siebie na sylwestra a tam byl moj znajomy o ktorego tez byl zazdrosny, ze wyladowalam w szpitalu na tydzien czasu ze wstrzasnieniem mozgu i poobijanymi rzebrami. Zycie uratowali mi znajomi, ktorzy uslyszeli moje krzyki i zadzwonili na policje. Chcesz zyc? To uciekaj od niego. Tez go kochalam ...
odpowiedz
Anonim (Ocena: 5) 07.02.2014 23:57
Jaka Ty jesteś głupia :) szkoda słów poprostu
odpowiedz
Anonim (Ocena: 5) 07.02.2014 21:02
Mój były zawsze mówił, że prędzej sobie ręke odetnie, niż mnie uderzy. Ale wg niego nic złego nie było w tym, gdy podczas kłótni łapał mnie za głowę i gadał przez zaciśnięte zęby prosto w twarz. Raz się wkurzyłam przez to i odruchowo zamachnęłam tak jakbym chciała mu walnąć z czoła w nos, Tylko się zamachnęłam, bo chciałam by mnie puścił. On wnerwił się jeszcze bardziej i pchnął mnie do tyłu.
odpowiedz

Polecane dla Ciebie