Piszę do Was, ponieważ zastanawiam się nad swoim życiem. Nad jedną osobą, która już raz z niego zniknęła. I ponownie się pojawiła. Cofam się w przeszłość o 7 lat. Co widzę? Siebie w wieku 18 lat, krnąbrną, niezbyt atrakcyjną dziewczynę w klasie maturalnej. Mimo że do matury było niewiele czasu, w tamtym okresie nie nauka zaprzątała moje myśli. Akurat wpadłam w nowe towarzystwo - zaczęły się mocno zakrapiane imprezy, pijana do nieprzytomności byłam przynajmniej 2 razy w tygodniu, bardzo dobrze - przynajmniej z tamtej perspektywy - się bawiłam.
I wtedy w moim życiu pojawił się Michał. To on był inicjatorem tych imprez, w większości był gospodarzem i zapraszał mnie i moje koleżanki na cotygodniowe libacje. Był starszy o 4 lata, imponował mi, studiował. Chciałam, żebyśmy zostali parą, zwłaszcza że koleżanki powoli zaczęły się odwracać i przygotowywać do matury. Ja w szkole radziłam sobie całkiem nieźle, więc nikt nie miał nic przeciwko moim cotygodniowym imprezom. Jednak zdawałam sobie sprawę, że dla Michała jestem zbyt mało atrakcyjna - miałam włosy w nijakim kolorze, nadwagę, a do tego cerę pokrytą lekko trądzikiem.On też dawał mi do zrozumienia, że nic z tego nie będzie.
Z perspektywy czasu dziwię się, że w ogóle mnie zapraszał, skoro zazwyczaj zaprasza się osoby bardzo atrakcyjne, ale według wielu chłopaków w tamtym czasie byłam po prostu świetną kompanką do imprez. W końcu i ja poszłam po rozum do głowy, przestałam imprezować, wzięłam się za naukę. Maturę zdałam naprawdę dobrze, jednak nie czułam potrzeby pójścia na studia. Wyjechałam na kilka lat do rodziny za granicę, gdzie pracowałam. W tym czasie pojawiali się w moim życiu jacyś mężczyźni, ale nigdy na dłużej.
Zmieniłam się, nauczyłam się pokory i szacunku do pieniędzy, także fizycznie zaszło wiele zmian - schudłam, wyleczyłam trądzik, zmieniłam styl ubierania, zaczęłam postrzegać siebie jako naprawdę atrakcyjną osobę. 2 lata temu wróciłam do kraju, zaoszczędzone pieniądze zainwestowałam i jestem obecnie ustabilizowaną finansowo, niezależną kobietą, jednak potwornie samotną... Niedawno w moim życiu ponownie pojawił się Michał. Kiedy się spotkaliśmy na tle zawodowym i mu się przedstawiłam, myślał, że to zbieżność nazwisk. Dopiero gdy spotkaliśmy się prywatnie i zaczęliśmy wspominać, przekonał się, że to naprawdę ja, chociaż tak bardzo odmieniona. Obecnie Michał stara się o moje względy, bo również nie ułożył sobie życia z żadną kobietą.
Jednak nie jestem pewna, czy powinnam dać mu szansę. Z jednej strony zmieniłam się i nawet nie musiałabym się bać, że moja szalona przeszłość wyjdzie na jaw, a drugiej strony – co, jeśli za kilka lat znów będę tamtą nieatrakcyjną osobą? Oczywiście, dbam o siebie cały czas, chcę wyglądać jak najlepiej, zwłaszcza że obecna praca tego ode mnie wymaga, jednak wszystko się może zdarzyć. Boję się, że obecnie leci tylko na mój wygląd, mimo że mówi, że się zmienił... Dać mu szansę?
Agnieszka