Czytałam tu o wielu dylematach związanych ze ślubem, ale tego tematu jeszcze nie spotkałam. Chodzi mi o to, jak bardzo należy się sugerować zaproszeniem. Ja dostałam takie, w którym para młoda zaprasza mnie na ślub i wesele. Tylko mnie. Nie podali imienia chłopaka, bo jeszcze go nie poznali, ale nie napisali też ani słowa o „osobie towarzyszącej”. Jak ja mam to teraz zrozumieć? Czy zostałam zaproszona sama i jeśli przyjdę z nim, to się okaże, że zabraknie miejsca?
Poniżej jest prośba o potwierdzenie obecności, ale termin minął. Ślub w następną sobotę, a ja nie chcę im robić dodatkowego problemu... Mam nadzieję, że przewidzieli wszystko, ale nie mogę być tego pewna. Pierwszy raz spotykam się z taką sytuacją. Odkąd mam 15-16 lat, to zawsze dostawałam zaproszenie na dwie osoby. O co tutaj chodzi? Zapomnieli, czy to celowe działanie?
Jeśli to tylko przeoczenie, to nie ma sprawy, ale jeśli naprawdę zapraszają mnie bez osoby towarzyszącej, to przecież nigdzie się nie wybiorę. Gdyby to był ktoś z rodziny, to po prostu przyszłabym z nim, ale to jest trochę inny układ. Chodzi o córkę znajomych moich rodziców. Nie jestem jej bliską koleżanką, żeby teraz do niej wydzwaniać i robić problemy.
Jak ja to powinnam zrozumieć? Pójść z chłopakiem bez pytania, czy zrobić teraz aferę i ich o tym poinformować?
Może oni oszczędzają i maksymalnie ograniczają liczbę gości... Nie wiem, o różnych dziwactwach się słyszy w związku ze ślubami.
Monia