Ostatnio przeczytałam, że większość kobiet się masturbuje i ja jestem w tej grupie... To chyba normalne i raczej nie mam z tego powodu wyrzutów sumienia. Na religii dowiedziałam się, że powinnam, bo to jest prawie grzech śmiertelny. Wiedziałam, że to nic dobrego, ale żeby aż tak? Rozumiem seks przed ślubem i tak dalej, ale ja nikomu nie robię tym krzywdy. Tak mnie stworzono, że czasami nie mogę się powstrzymać.
Nie jestem może jakaś święta, ale chodzę do kościoła, spowiadam się i przyjmuję komunię. To dla mnie w jakimś sensie ważne, więc chciałabym to traktować poważnie. Od kiedy wiem, że ta moja przypadłość jest grzechem i powinnam się z tego wyspowiadać, jakoś boję się to zrobić. Przestałam się spowiadać i bardzo mnie to martwi. Zastanawiam się, czy na pewno ksiądz musi wiedzieć o takich rzeczach.
Moja parafia jest niewielka, bo leży w miejscowości, gdzie mieszka kilkaset osób. Wszyscy się znamy, księża też nas kojarzą. I ja teraz mam koło takiego znajomego księdza klęknąć i opowiadać, co robię, kiedy nikt nie patrzy? Chyba bym się spaliła ze wstydu. Potem nie potrafiłabym na niego spojrzeć. A to będzie trudne, bo na msze chodzę, dwóch księży uczy w szkole...
Czy powinnam się spowiadać, wiedząc, że nie wyznaję jednego grzechu? Nie potrafię sobie wyobrazić, że mówię o tym komuś. Nawet księdzu... Czy Wy się z tego spowiadacie?
Iga