Nie wiem od czego zacząć swój list, powiem tylko, że jestem w patowej sytuacji. Pod koniec grudnia biorę ślub, przygotowania dobiegają końca - do niedawna wszystko zapowiadało się bajkowo, tak jak sobie wymarzyłam. Ślub w Zakopanem, w drewnianym kościółku, wesele w świątecznej atmosferze, za oknem śnieg, ja, mój mąż i najbliżsi. Ale moja matka wszystko popsuła, teraz sama nie wiem co robić, bo w takiej sytuacji nie wyobrażam sobie brać ślubu. Ja i mój narzeczony pochodzimy z dużego miasta na południu Polski, poznaliśmy się na studiach. Po 3 latach podjęliśmy decyzję o ślubie - rodziców poznaliśmy ze sobą ponad pół roku temu, wcześniej nie było ku temu okazji.
Nasi rodzice są w tym samym wieku, dobiegają 50, dobrze im się układa, są zadowoleni z życia, więc tym bardziej dziwię się jak doszło do tego, że moja matka i ojciec narzeczonego mają romans. Od kilku miesięcy coś przeczuwałam ale nie przypuszczałam że to zaszło aż tak daleko. Zaczęło się od tego, jak któregoś razu jadąc przez miasto zobaczyłam mamę w aucie z jakimś mężczyzną - nie dojrzałam dokładnie jego twarzy, więc dopowiedziałam sobie, że to tata siedzi po stronie pasażera.
Kiedy po kilku dniach odwiedziłam rodziców wspomniałam o tym - okazało się, że to nie tatę widziałam z mamą w aucie, bo go wtedy w ogóle nie było w mieście, pojechał na weekend do Warszawy w delegację.
Mama przyznała, że spotkała przypadkiem ojca mojego przyszłego męża i go podwiozła kawałek. Ani ja ani tata nie przywiązaliśmy do tego większej wagi, bo to przecież nic takiego, poza tym niedługo wszyscy będziemy rodziną. Po kilku tygodniach spotkałam mamę w restauracji z przyszłym teściem na kawie - trochę mnie to zaskoczyło, ale powiedzieli, że spotkali się żeby omówić szczegóły wesela. To uśpiło moją czujność na jakieś 2 miesiące, bo przecież obie strony muszą skonsultować wiele rzeczy przed tak ważnym wydarzeniem.
Jakieś 3 tygodnie temu widzieliśmy się całym gronem w domu rodziców narzeczonego i atmosfera między moją mamą a teściem mnie zdziwiła - nie odzywali się do siebie prawie wcale, nie patrzyli w swoją stronę, zupełnie jakby się nie znali, a przecież widywali się już wcześniej i to na osobności. Pomyślałam, że coś się stało, może pokłócili się o koszty lub coś w tym rodzaju. Po powrocie do domu zagaiłam rozmowę z narzeczonym na ten temat, ale odparł, że nie ma czym się przejmować, bo to dorośli ludzie i nie będziemy się wtrącać, a poza tym to pewnie nic istotnego.
Po kilku dniach wrócił od swoich rodziców w złym humorze, był wyraźnie zamyślony i zmartwiony czymś - jest jedynakiem, z rodzicami miał zawsze bardzo bliski kontakt, a szczególnie z mamą, dlatego tak bardzo przeżywał wszelkie ich kłótnie czy nieporozumienia.
Pożalił mi się, że jego mama od kilku tygodni nie dogaduje się z ojcem i podejrzewa go o zdradę, ponoć znalazła we wspólnej skrzynce mailowej potwierdzenie rezerwacji hotelowej na dwie osoby. Przez myśl przeszło mi, że być może ma to związek z moją matką ale odgoniłam od siebie złe przeczucie. Wątpiłam w to do niedawna, kiedy przekonałam się o wszystkim na własne oczy. Wyszłam wcześniej z pracy i pojechałam do domu rodziców.
Widok jaki zastałam niemalże zbił mnie z nóg - w kuchni na blacie moja matka uprawiała seks z ojcem mojego ukochanego. Wyszłam bez słowa. Przez kilka dni biłam się z myślami, z rodzicami nie miałam od tego momentu kontaktu. Nie wiem za bardzo co mam robić - przemilczeć sprawę i udać że nic się nie stało czy powiedzieć prawdę? Gdyby wszystko wyszło na jaw mój ślub mógłby nawet się nie odbyć. Wszystko układało się tak dobrze, myślałam, że stworzymy wielką, kochającą się rodzinę, ale nasi rodzice egoistycznie popsuli wszystko.
Nie wyobrażam sobie iść do ślubu w tej sytuacji, robić dobrą minę do złej gry i zatajać to przed narzeczonym. Z drugiej strony zależy mi na własnym szczęściu. Co ja mam zrobić w tej sytuacji?
Anna