Pewnie niektórzy sobie pomyślą, że jestem jakąś głupią smarkulą... Myślcie, co chcecie, ale każdy kolejny dzień w tej rodzinie mnie dobija. Nie pamiętam momentu, abym czuła się kochana przez rodziców. Najpierw tylko ode mnie wymagali i w ogóle nie okazywali uczuć, a teraz nie ma nawet tego. Mają mnie głęboko gdzieś. Chyba, że coś przeskrobię, wtedy sobie o mnie przypominają.
Nie interesuje ich, jakie mam problemy. A mam duże, bo nienawidzę siebie, miałam myśli samobójcze, czuję się samotna, nie wiem co chcę robić w życiu. Może to nic niezwykłego w młodym wieku, ale moi znajomi przynajmniej mają z kim o tym pogadać. Ja próbowałam i usłyszałam, że w głowie mi się poprzewracało. Wydaje mi się, że jeśli czegoś nie zrobię, to stracę ich na zawsze.
Zastanawiałam się, co mam zrobić, żeby wreszcie zaczęli się mną interesować. Chodziły mi po głowie różne dziwne rzeczy. Mogłabym się okaleczyć, nie zdać do następnej klasy, nastraszyć ich, że chyba jestem w ciąży. To byłoby okrutne, ale czasami trzeba zaryzykować. Jest też pomysł, żeby zniknąć na jakiś czas. Może gdyby się przestraszyli, to wreszcie przejęliby się moim losem. Zaczęliby ze mną normalnie rozmawiać.
Moja koleżanka, której oni oczywiście nie znają, zaprasza mnie do siebie na weekend, jak tylko będzie ładnie. Jej rodzice mają domek na działce za miastem i ona często tam jeździ nawet bez nich. Mogłabym się z nią zabrać w piątek po szkole i nie odezwać się do niedzieli. Myślicie, że to by przyniosło jakiś skutek? Wydaje mi się, że w takim momencie zastanowiliby się nad sobą. Pewnie byliby później wściekli, ale ostatecznie to by przyniosło skutek.
Sama nigdy nie chciałabym czegoś takiego przeżyć. Nawet sobie nie wyobrażam, że ktoś z bliskich znika bez śladu i nie daje znaków życia przez kilka dni. Ale im to się trochę należy. Taki szok może pomóc.
Wiem, że to będzie dla nich straszne, ale nie zniknę przecież na zawsze. W niedzielę wrócę, przytulę się do nich i wreszcie zacznie być lepiej. Przynajmniej o tym marzę.
Myślicie, że podziała? Chyba, że nie zauważą...
Ewelina