Czy to możliwe, że przyjaciółka ZARAZIŁA SIĘ ateizmem od chłopaka? Kasia, 18 l.

12.08.2017

Wiem, że wiara to indywidualna i prywatna sprawa każdego, ale zawsze uważałam moją przyjaciółkę za członka rodziny. Znamy się od lat, ona bywa u mnie w domu, ja u niej. Do tej pory nie miałyśmy przed sobą żadnych tajemnic. Do czasu, kiedy ona poznała nowego chłopaka i zupełnie się zmieniła. Kiedyś chodziłyśmy razem do kościoła, a teraz nie jest to już możliwe.

Śpiewałyśmy w chórze, chodziłyśmy na spotkania organizowane przez księży i byłyśmy blisko parafii. Z czasem ona zaczęła się od tego migać. A to godzina jej nie pasuje, a to się źle czuje. Przez miesiąc ani razu nie widziałam jej w kościele. Potem z dnia na dzień stwierdziła, że ona w to wszystko już nie wierzy, a ja to chyba jestem głupia, że daję się tak mamić. Takie są efekty jej związku z ateistą. Zwyczajnie namieszał jej w głowie. Zaraził ją.

Nie jestem pewna, jak to z nią jest, ale podejrzewam, że wcale nie chodzi o jej brak wiary. Człowiek nie tak łatwo się tego pozbywa, żeby z dnia na dzień twierdzić, że kościół to głupota i ściema. To chyba bardziej sposób na to, żeby przypodobać się chłopakowi. Bardzo jej na nim zależy, a wie, że on religii nie trawi.

Strasznie mi się to nie podoba. To oznaka słabości, żeby zmieniać swoje myślenie tylko ze względu na kogoś innego. Jak mu tak jej wiara nie pasowała, to po co się z nią wiązał? Powinien zaakceptować ją w całości, razem z jej religią! Jestem prawie pewna, że jak zerwą, to ona wróci do kościoła. I bardzo będzie żałowała tego, co wcześniej wygadywała. Zastanawiam się, jak jej pomóc i czy w ogóle coś w tej sprawie da się zrobić...

Już raz próbowałam z nią rozmawiać na ten temat, ale strasznie się zdenerwowała. Wiem dlaczego. Po prostu nie miała żadnych argumentów. Potwierdziła tym moje przypuszczenia, że chodzi wyłącznie o tego chłopaka, a nie jej prawdziwy światopogląd. Na razie dałam jej spokój, ale chyba powinnam zacząć działać.

Bardzo chciałabym ją namówić, żeby poszła ze mną w następną niedzielę do kościoła... Potem na próbę chóru, jakieś spotkanie w parafii. Dzięki temu zrozumie, że dużo straciła. A może się nie wtrącać i poczekać, aż sama zmądrzeje? Nie wiem już, co robić!

Kasia

26 % tak
74 % nie

Polecane wideo

Komentarze (8)
Ocena: 4.63 / 5
gość (Ocena: 5) 12.08.2017 22:09
Ten portal nie jest dobry na tego typu pytania, sami tu ateiści, radzę skorzystać z forum katolickich.
odpowiedz
gość (Ocena: 5) 12.08.2017 17:56
Zazdrościsz jej chłopaka i tyle, zajmij się swoim życiem ciekawska krowo.
odpowiedz
gość (Ocena: 5) 12.08.2017 15:01
*Zaraziła* jak rozumiem to przenośnia?? Wypowiem się jako osoba wierząca: twoja koleżanka prawdopodobnie nigdy nie była osobą mocno wierzącą, inaczej nie poddawałaby się tak łatwo presji innych. Obydwie obracacie się w środowisku przykościelnym, jednak duchowość w oazie czy chórach jest bardzo płytka, większość uczęszcza na nie w celach towarzyskich. Znam dużo ludzi którzy wyszli z tego typu organizacji i nie uważam ich za ludzi mocnych w wierze. Wygląda na to, że twoja koleżanka czuje jakiś niepokój i dyskomfort (nie chce z tobą rozmawiać). Wydaje się tez osobą naiwną i nie do końca dojrzałą, bo nikt kto ma pewne kwestie życiowe dobrze uporządkowane nie porzuca swojego środowiska i wartości dla faceta. Tobie pozostaje się za nią modlić, myślę, że do niej nie przemówisz, ale bardzo prawdopodobne, że życie zweryfikuje tę znajomość i sama dojdzie do pewnych wniosków
odpowiedz
gość (Ocena: 5) 12.08.2017 13:25
Zmądrzała.
odpowiedz
gość (Ocena: 5) 12.08.2017 10:34
Kolejna nawiedzona świętoszka która chce wchodzić łapami w nieswoje życie
odpowiedz

Polecane dla Ciebie