Mam poważny problem. Jestem prawie na 100% pewna, że on mnie zdradza! Moje dwie przyjaciółki uważają, że przesadzam, ale żadna nie wie co ja czuję. Od dwóch lat jesteśmy ze sobą.
Na początku tego roku zamieszkaliśmy razem, ale dopiero teraz zaczęłam coś podejrzewać. Wróciłam raz wcześniej z pracy, a go nie było! Powinien być po 14, a była 15 i go nie było! Oczywiście przyszedł do domu chwilę po 16. Dobrze wie, że wracam do domu ok 16.30 Jestem pewna, że to nie pierwszy raz jak nie wraca od razu po pracy do domu...
A jakbyście widziały jego minę jak mnie zobaczył... No i się zamknął u siebie w gabinecie. Myślałam, że oszaleję. Dopiero po godzinie wyszedł mówiąc, że musiał zostać dłużej w pracy. Ja jestem pewna, że mnie okłamał, że coś ukrywa. Już wtedy zaczęłam podejrzewać zdradę, ale nie chciałam wyjść na idiotkę, na furiatkę. Raz nie poszłam na uczelnie, tylko do przyjaciółki i specjalnie wróciłam wcześniej do domu. Też go nie było.
W życiu nie byłam tak wściekła. Postanowiłam zadzwonić do niego i zapytać czy są jajka i mleko w lodowce. Odpowiedział mi, że są, a jak nie ma, to ubierze się i zaraz pójdzie do sklepu! Specjalnie tak powiedział, żeby się nie wydało, że go nie ma w domu.
Może i jestem trochę przewrażliwiona, ale jak go pytam dlaczego mnie okłamuje to mówi, że przesadzam... Chciałam go raz śledzić zamiast iść na uczelnię, ale moje przyjaciółki uważają, że oszalałam.. Twierdzą, że przez moje szaleństwo zawale studia, a to ostatni rok.
M.