Mam na imię Ula i mam 15 lat. Wydawało mi się, że nie jestem już małym dzieckiem i mogę decydować o swoim wyglądzie, ale chyba się myliłam. Od dzieciństwa zapuszczam włosy. Dzisiaj sięgają już pośladków, są dosyć gęste, mają jasny odcień blondu. To przede wszystkim zasługa mamy, która zawsze chciała mieć takiego „aniołka”. Nie pozwalała ich skracać, prowadziła mnie do fryzjera tylko żeby podciąć końcówki. Nie mówię nawet o farbowaniu, bo chyba by mnie zamordowała. Miały być takie, jakie jej się podobają.
Długo myślałam, że skoro jej tak zależy, to nie będę nic robiła przeciwko niej. Mycie tak długich włosów, ich suszenie i układanie zajmuje mnóstwo czasu, ale chętnie mi w tym pomagała. Brzmi głupio, ale taka prawda. Mam 15 lat, a mama zajmuje się moimi włosami. Nie chcę tak dłużej i wspominałam jej, że chyba zetnę przynajmniej połowę. Będzie mi wygodniej. Skończyło się awanturą.
Oczywiście mówiła, że mało kto dostaje w darze takie włosy, że powinnam być z nich dumna. Nie po to zapuszczałam, żeby się ich pozbywać. Tak jakby chodziło o jej głowę, a nie moją. Ona ma króciutką fryzurę, w której może robić wszystko. Dwa machnięcia suszarką i gotowe, nie poci się, nie wchodzą jej do buzi. Zresztą, przynajmniej wygląda na swój wiek, a ja z takimi długimi blond włosami wyglądam jak dziewczyna idąca do pierwszej komunii.
Chciałabym mieć jakiś styl. Własny styl. Na razie spełniam jakieś dziwne marzenia mamy. Nie mogę o sobie decydować i to chyba boli najbardziej. Mam ochotę wreszcie to zrobić. Iść do fryzjera, ściąć te przeklęte kudły i przyjść do domu z fryzurą, jaką chciałam. O wiele krótszą, z przyciemnionym kolorem. Wyglądałabym JAKOŚ, a nie byle jak, jak przez wszystkie te lata.
Może wydaje Wam się, że to moja sprawa i matce nic do tego, ale ona naprawdę mogłaby dostać zawału. Już wiem co chcę mieć na głowie, ale jak to zrobić? Zaryzykować i zrobić swoje? Myślałam, żeby z nią jeszcze raz porozmawiać i powiedzieć, że albo pójdzie ze mną i będzie miała chociaż mały wpływ na mój wygląd, albo zrobię to sama i nie będzie żadnej dyskusji. Ona oczywiście się zatnie i nic z tego nie wyjdzie...
Ula