Mam nadzieję, że moim listem nie wywołam awantury, bo nie taki jest mój cel. Mniejsza z tym, kto jakie ma poglądy. W końcu każdy ma prawo mieć własne przemyślenia i sympatie. Bardziej chodzi mi o to, czy różnice z tego wynikające bardzo wpływają na relacje między ludźmi. Ja mam pierwsze spostrzeżenia, ale zastanawiam się czy da się to jakoś pogodzić...
Okazuje się, że w kwestii polityki, a także spraw światopoglądowych, bardzo, ale to bardzo się różnimy. On się nie kryje i doskonale wiem, jakie ma zdanie na różne tematy. Nie popieram, ale akceptuję. Ciekawa jestem, jak on zareaguje, kiedy dowie się prawdy o mnie. A chodzi o to, że jestem zwolenniczką prawicy, konkretnie PiS-u. On sympatyzuje z lewicą.
Ktoś powie, że gorzej nie można było się dobrać i nie wiem czy nie będzie miał racji...
Wiadomo, jak bardzo Polacy są rozpolitykowani. Wystarczy rzucić nazwisko Kaczyńskiego albo Palikota i od razu skaczemy sobie do oczu. Ja tak nie robię, on też zachowuje się spokojnie, więc może mamy szansę na szczęście? Kilka razy słyszałam jakieś głupie uwagi pod adresem partii, którą popieram, ale to nie było nic strasznego. W kwestii poglądów też można się jakoś dogadać.
On może być zwolennikiem aborcji, legalizacji prostytucji, narkotyków, przeciwnikiem wpływu Kościoła na państwo itd., ale co z tego? Mnie do skrobanki, palenia jointów i obrzucania kościołów jajkami nie zmusi. Po pierwsze – nie dam się, a po drugie – on nie ma takich zapędów. Ale niesmak może pozostać, bo wiem, co on myśli o zwolennikach prawicy.
Oszołomstwo, sekta, zaścianek i w ogóle. A może, gdybym teraz się przyznała, to zmieniłby zdanie?
W końcu zdążył mnie dobrze poznać i wie, że moje poglądy polityczne nie mają większego wpływu na moją osobowość. Lubię imprezować, jestem kontaktowa, radosna. To, że mam określone stanowisko w kilku kwestiach, nie oznacza, że nie da się ze mną normalnie żyć. Wciąż wierzę, że nie będziemy sobie wchodzić w drogę i uda się uniknąć podobnych tematów.
A może jestem naiwna? O takich sprawach w końcu się rozmawia i kiedyś może się to skończyć wielką awanturą. Dlatego sama nie wiem, czy już teraz wykazać się taką szczerością, czy zaczekać, aż ten związek trochę potrwa i stanie się poważniejszy...
Albo w ogóle dać sobie spokój, bo zwolenniczka Kaczyńskiego nie ma czego szukać u boku lewaka?
Liwia