Jestem z moim narzeczonym na etapie przygotowań do ślubu. Zastanawiamy się nad terminem. On chce jak najszybciej, ale sama nie wiem, czy warto się tak spieszyć. Wstępnie mówił coś o lipcu przyszłego roku. Boję się, że to zbyt wcześnie. Ja mogłabym poczekać nawet jeszcze jeden rok, żeby wszystko było tak, jak powinno. Nie wiem, czy ktoś zrozumie...
Nie widzę problemu w znalezieniu odpowiedniej sali weselnej, bo u nas w miejscowości są 3 i niemożliwe, żeby już nie było terminów. Gdybym się uparła, to pewnie nawet w tym roku moglibyśmy się pobrać. Nie chodzi też o pieniądze, bo rodzice obiecali, że pokryją wszystkie koszty. Nawet nie ma dyskusji, bo tak postanowili. Nie mam też wątpliwości, czy go kocham.
Tu się rozchodzi o moje wyobrażenia na temat tego dnia. A tak konkretnie, to o naszą prezentację. Ja chcę schudnąć, a on też powinien coś w sobie zmienić.
Do tej pory jakoś przymykałam na to oko, chociaż czasami mnie korciło, żeby coś powiedzieć. On ma strasznie zaniedbane zęby i z tego co widzę po zdjęciach, to nie jest świeża sprawa. Od dzieciństwa miał z nimi problemy. Teraz są krzywe, przebarwione i raczej mało wyjściowe. Zawsze się modlę, żeby przypadkiem zbyt szczerze się nie uśmiechnął, bo trochę wstyd.
Nawet nie chodzi o to, że to mnie obrzydza. Ja jakoś przywykłam, ale wiem jak ludzie potrafią być bezlitośni. Nie chcę, żeby on był obiektem drwin, a wiadomo, że w czasie ślubu wygląd jest bardzo ważny. Setki zdjęć, film, goście śledzący każdy nasz krok... Chciałabym się czuć pewnie, a uśmiech narzeczonego mi tego nie ułatwia.
Ja jeszcze może zdążę schudnąć, bo niewiele mi brakuje, ale zęby to grubsza sprawa.
On wymaga długiego leczenia, które nie tylko trwa, ale też kosztuje. Najlepiej byłoby to rozłożyć na wiele miesięcy i powoli przywracać tym zębom jako taki stan. Ale to nie jest takie proste. Potrzebny będzie pewnie aparat, leczenie, potem licówki. W rok się z tym wszystkim nie wyrobi, a on myśli o ślubie w lipcu. Ja bym wolała dłużej poczekać i żeby wszystko było tak, jak powinno.
Nie mówiłam mu o tym jeszcze wprost. On obiecał, że zajmie się zębami, ale chyba nie zdaje sobie sprawy, ile to może potrwać. Dla mnie to ważna sprawa i wolałabym, żeby najpierw się z tym uporał.
Myślicie, że mogę z nim o tym szczerze porozmawiać? Powinien zrozumieć, bo ostatnio sam nie ma ochoty na siebie patrzeć. Wreszcie dostrzegł problem.
Ola