Mam przyjaciółkę, z którą nigdy nie miałam żadnych problemów. Zawsze blisko, bez spięć i nieporozumień. Niby nadal tak jest, ale w tej relacji pojawiło się coś, co może wszystko zepsuć. Oczywiście chodzi o pieniądze... Sprawa wygląda tak, że jej się ostatnio gorzej wiedzie. Mam nadzieję, że z tego wyjdzie, ale nie mam na to wpływu. Poprosiła mnie o pożyczkę.
Zapytała wprost, czy nie pożyczę jej ok. 2 tysięcy złotych „na jakiś czas”, dopóki nie wyjdzie na prostą. Jej chłopak zarabia grosze, a mają w domu już dwoje dzieci. Nie wiem jak powinnam się zachować. Zawsze byłam pomocna, ale co innego coś zrobić, a co innego dać pieniądze. Zwłaszcza, że nie mogę być pewna, kiedy i czy w ogóle mi je odda. A jak popadnie w jeszcze większe długi, nie odbiją się od dna i stracę je na zawsze?
Już nawet nie chodzi o to, że będę w plecy o 2 tysiące. Nawet bym jej je dała, gdyby to coś rozwiązało. Bardziej boję się tego, że przez ten dług nasze relacje się popsują. Jej będzie głupio, że jeszcze nie oddała, ja będę pamiętała, że pożyczyłam i ogólnie będzie kiepsko. A nie daj Boże poprosi o więcej albo powie wprost, że mi ich nie odda... Przecież to będzie oznaczało koniec przyjaźni, a ja tego nie chcę.
I co teraz? Dać? Sama myślałam o tym, że może lepiej pomóc w inny sposób. Zaopiekować się dziećmi, żeby poszła sobie coś pozałatwiać. Albo nawet robić im od czasu do czasu zakupy. Jeśli nie spożywcze, to chociaż pieluchy dla dzieci, mleko w proszku, coś do domu... Może to jest lepszy pomysł, niż gotówka? Poradźcie mi coś.
Paula