Dwa lata temu przeżyłam największą tragedię w swoim życiu. Mój tata rano wyszedł do pracy i już z niej nie wrócił. Dostał zawału i zmarł w biurze. W miejscu, które kosztowało go tyle nerwów... Było ciężko, ale czas leczy rany. Już się otrząsnęłam, ale chyba nie tak dobrze, jak moja mama. Ja nadal o nim ciągle myślę i wspominam, a ona chyba postanowiła zacząć układać sobie życie na nowo.
Najpierw myślałam, że te jej wieczorne wyjścia to z koleżankami. Nie pytałam, bo co mi do tego. Ale teraz wychodzi na to, że ona randkowała z jakimś panem. Nic z tego nie wyszło, ale to dowód na to, że chce na nowo poszukać szczęścia. Wreszcie zapytała, co ja o tym myślę i sama nie wiedziałam, co powiedzieć.
Powiedziałam to, co czułam, bo inaczej nie potrafię. A wiem, że to nie jest jej na rękę.
Przyznałam, że dla mnie to chyba za szybko. Wiem, że ona nie szuka dla mnie nowego taty, ale faceta, z którym mogłaby poczuć się szczęśliwa. Ja się w końcu wyprowadzę i szkoda, żeby zostawała sama. Ale to według mnie nie jest dobry moment. Nie potrafię usiedzieć spokojnie, kiedy wiem, że tata nie żyje, a mama właśnie baluje z kimś innym. To dla mnie zbyt dziwne uczucie.
Mama zachowała się w porządku. Jak zawsze. Powiedziała, że najważniejsze jest dla niej moje szczęście. Jeśli to jeszcze nie ten czas, to ona da sobie spokój. I tak zrobiła. Już nigdzie nie wychodzi, żaden facet się nie kręci. A mnie jest coraz bardziej głupio, bo to w końcu przeze mnie.
Ale co innego miałam powiedzieć, skoro tak czuję? Rozum mówi mi, że taty nie ma i nie będzie, w sercu dalej jest naiwna nadzieja, że to sen.
To nie było tak, że jej zabroniłam. W życiu nie padły z moich ust takie słowa. Po prostu uczciwie powiedziałam, jak na to patrzę. Ona to sobie wzięła do serca i po temacie. Teraz mam wątpliwości, czy miałam prawo tak mówić. Może tego właśnie potrzebuje? Pewnie tak, bo kto by chciał być sam.
Chciałabym jej teraz powiedzieć, że już nie mam nic przeciwko, niech szuka szczęścia. Ale z drugiej strony – to nie jest prawda i nie wiem, czy będę w stanie zaakceptować jakiegoś obcego mężczyznę w naszym domu. Nawet jeśli prędzej czy później się wyprowadzę.
Co z tym zrobić?
Sylwia