Na początku listu chciałaby, abyście oszczędziły moich rodziców. Raz w życiu wpadli na niezbyt mądry pomysł, chociaż chcieli dobrze. Nie wiem, co sobie wyobrażali, ale nadali mi paskudne imię. Od 18 lat męczę się z BRONISŁAWĄ w dokumentach. Jest staromodne, dziwne i jak dla mnie nie ma nic wspólnego z kobiecością. Bronia to może być babcia, które urodziła się zaraz po wojnie, a nie młoda dziewczyna dzisiaj. Przed podstawówkę jeszcze to jakoś znosiłam, ale i tak byłam na każdym kroku wyśmiewana. Wcale się nie dziwię.
Nawet moja mama miała problem z tym, żeby mówić do mnie po imieniu w miejscach publicznych. Dlatego przyjęło się, że jestem Basią. Wszyscy tak mnie nazywają. No, może poza ojcem, który jest nieugięty. To szczególnie dziwny wybór, bo w naszej rodzinie nigdy nie było żadnej Bronisławy. Sama czasami naciągam fakty i mówię, że to po babci. Nie chcę jeszcze bardziej pogrążać rodziców.
Nie lubię tego imienia tak bardzo, że modlę się, kiedy gdzieś wyczytują po nazwisku. Zawsze mam nadzieję, że imienia nie podadzą... U lekarza już kilka razy ludzie się na mnie dziwnie patrzyli. Pewnie myśleli, dlaczego rodzice tak bardzo mnie skrzywdzili. Mam dosyć takich głupich sytuacji i danych osobowych, których po prostu się wstydzę.
Myślę, że bez problemu uda mi się zmienić imię. Jestem pełnoletnia i mogę to zrobić bez zgody rodziców, ale tata w ogóle nie chce o tym słyszeć. Powiedział, że nie można tak sobie wybierać. Ale ja już od dawna jestem Basią, a nie żadną Bronią. Tego zrozumieć nie potrafi.
Zrobić to? Co mi radzicie? Głupio jest się przedstawiać i podpisywać inaczej...
Bronisława