Drogie Czytelniczki, proszę Was o radę, bo nie potrafię podjąć decyzji. Jestem osobą bardzo skrytą, niepewną siebie i ludzi, którzy mnie otaczają. Miewam lęki, wahania nastroju, czasami boję się wyjść z domu, jestem nieśmiała. To nic w porównaniu do tego, co działo się ze mną jakiś czas temu. Wylądowałam w szpitalu psychiatrycznym, bo rodzina nie potrafiła sobie ze mną poradzić, a także ja sama. Silna depresja, podejrzenie schizofrenii i tym podobne historie. Prawie z tego wyszłam, ale przecież o tym nie zapomnę. Zwłaszcza, że czasami złe myśli wracają.
Jakimś cudem udało mi się otworzyć na miłość i jestem w szczęśliwym związku. Temat mojej choroby był w rodzinie zawsze wielkim tabu. Nie mówiło się o tym, a czas w szpitalu zupełnie wykreślono z mojego życia. Rodzice myśleli, że tak będzie lepiej. Sama tak sądziłam. W związku powinno się być maksymalnie szczerym, bo to prawdziwy fundament. Ja chyba nie potrafię. Do dzisiaj nie powiedziałam mojemu mężczyźnie o mrocznej przeszłości. Boję się, że wyjdę na psychopatkę.
Trochę to irracjonalne, bo to inteligentny facet, który powinien zrozumieć, że choroba nie wybiera. Znałby mnie przynajmniej dokładnie i mógłby wyłapać wszystkie symptomy nawrotu. Przecież nikt nie powiedział, że będę zdrowa już zawsze. Czułabym się chyba bezpieczniej. Teraz drżę na samą myśl, że ktoś inny mu o tym powie. Marzę o tym, żeby usiąść z nim spokojnie i porozmawiać na ten temat. Tylko co on powie na to, że żyje z wariatką?
Znowu używam tego określenia, chociaż jestem prawie pewna, że on będzie bardziej delikatny. Nie powinien mnie z tego powodu skreślić. Nie powinien... ale przecież różne rzeczy się zdarzają. Gdyby mnie zostawił, to już na pewno wylądowałabym w pokoju bez klamek.
Myślałam, że już sobie z tym poradziłam, ale jak tu się nie wstydzić takiej przeszłości? Dziewczyna z wariatkowa to nic fajnego. Z drugiej strony, myślę o nim bardzo poważnie, chciałabym wziąć ślub i mieć dzieci. Kto jak kto, ale przed mężem nie powinno się mieć tajemnic. Zwłaszcza takich. Jestem w kropce, bo każde rozwiązanie może być dla mnie złe.
Nie wiem co bym zrobiła na jego miejscu, gdybym sama była zdrowa i dowiedziała się, że to on miał problemy psychiczne. To nie wróży nic dobrego na przyszłość. Dzisiaj każdy ma jakieś problemy, ale pobyt w psychiatrykuto nie powód do dumy. Co zrobić? Powiedzieć mu i liczyć na to, że będzie mądrzejszy od innych? Że się nie odwróci?
Kasia