Papilotki, jestem starszą siostrą i wcale nie mam złego kontaktu z rodzeństwem. Brat ma 14 lat i dobrze się dogadujemy, siostra ma 12 i jest po prostu urocza. Prosi mnie o rady, pożycza jakieś dodatki do ubrań, mamy podobny gust. Rodzice nas kochają, niczego nam nie brakuje, a ja jednak jestem bardzo nieszczęśliwa. Od środka zjada mnie wielki problem, tajemnica mojej rodziny. To znaczy tajemnica dla mojej siostry, bo wszyscy inni o tym wiedzą. Została adoptowana.
Nie pamiętam nawet jak to było, ale rodzice wzięli ją do nas, kiedy miała roczek. Powinnam wiedzieć jak to się odbyło, ale zupełnie mi to umknęło. Powiedzieli, że to moja siostra, od razu ją pokochałam i nigdy do tego nie wracałam. Potem zorientowałam się, że chodzi o adopcję, ale nie miałam z tym żadnego problemu. Nikt wokół też nie miał. Boję się jednak, że problem pojawi się niedługo, kiedy ktoś się dowie i cała jej szkoła zacznie ją wytykać. Chciałabym ją ochronić.
Nie zagwarantuję, że to się nie wyda. Mogę jedynie ją uświadomić, żeby była na to przygotowana. Mogłaby przemyśleć temat i potem nie zwracać uwagi na docinki. Teraz o niczym nie wie, więc szok i wytykanie palcami przez rówieśników w jednym momencie... To się może źle skończyć. Mówiłam o tym rodzicom, ale oni twierdzą, że to jeszcze nie jest ten moment. A kiedy? Kiedy coś jej się stanie i okaże się, że mają np. inną grupę krwi?
Skoro mamy taki dobry kontakt między sobą, to może z moich ust zniesie to jakoś łatwiej? Powtarzam, że nie chodzi o zrobienie jej żadnej przykrości. Chcę żeby wiedziała kim jest i, że nie ma się czego wstydzić. Kochamy ją bardzo mocno i to, że urodziła ją jakaś inna kobieta, nie ma żadnego znaczenia. Dla nas jest częścią rodziny, bez której to nigdy nie byłaby całość. Powinna to zrozumieć. Pewnie nie będzie jej lekko, ale lepiej przeżyć to teraz, niż w jakimś nieoczekiwanym momencie.
Rodzice dalej nie chcą o tym słyszeć. Trochę ich rozumiem, bo mogą wyjść na „kłamców”, którzy całe życie ją zwodzili. Ale to oni sprawili, że ma wspaniałą rodzinę i o nic nie musi się martwić. To oni zrobili coś, co wcale nie jest tak dobrze widziane. Narażali się na wytykanie palcami i na takie trudne momenty. Ona jest mądra i wszystko to zrozumie.
Ta kwestia powinna należeć do nich, ale coraz bardziej wydaje mi się, że sami nie dadzą rady. Muszę to zrobić za nich, nie pytając o zgodę. Kiedyś będą mi za to wdzięczni.
Zuzanna