Wstyd mi, że w ogóle muszę się tym zajmować, ale co zrobić... Moim rodzicom odbiło i od kilku miesięcy zachowują się jak nastolatkowie. Wcześniej nie widziałam pomiędzy nimi żadnej chemii, a teraz gruchają jak gołąbki. To się zmieniło po ich wyjeździe. Polecieli do ciepłych krajów i chyba słońce za bardzo im przygrzało. Fajnie, że teraz chcą ze sobą rozmawiać, uśmiechają się do siebie, przytulają, całują na przywitanie, ale to nie wszystko.
Najwyraźniej układa im się też w sypialni. I nawet nie muszę się tego domyślać, kiedy wstają rano tacy uśmiechnięci. Wiem o tym NA BIEŻĄCO. Ich pokój znajduje się obok mojego i nie trudno usłyszeć, co się tam dzieje. To mnie doprowadza do szału. Na początku sama byłam strasznie zawstydzona, ale teraz to już zwykła wściekłość. Przez nich się nie wysypiam! Czy oni są w takim amoku, że nie zdają sobie z tego sprawy?
Może nie codziennie, ale przynajmniej kilka razy w tygodniu uniemożliwiają mi zaśnięcie, albo budzą w środku nocy. Skrzypiące łóżko, głośny oddech, czasami jakieś okrzyki. Miałam do nich szacunek, ale chyba go straciłam. Wolałabym nie uczestniczyć w ich życiu seksualnym, a nie mam wyjścia. Mam za ścianą zwierzęta. Trudno sobie wtedy nie wyobrażać, co oni tam wyrabiają... A wtedy dostaję mdłości, bo oni mają ponad 50 lat.
Dobrze, że im się jeszcze chce. Nie obrzydza mnie sama myśl, że jeszcze to robią, ale raczej to, że nie mają poczucia wstydu. Mogliby wybierać jakieś lepsze momenty na to. A przynajmniej powinni panować nad swoimi odruchami, bo to już jest nie do zniesienia. Muszę im powiedzieć, że mi przeszkadzają, bo inaczej oszaleję. Tylko jak? Spalę się ze wstydu!
Dorota