Muszę się komuś wygadać, bo znajomym nie mogę o tym powiedzieć. I to jest najgorsze, bo zostałam z tym zupełnie sama. Nawet rodziców oszukałam. Nienawidzę tego faceta, ale tak naprawdę go chronię. Nie wiem dlaczego. Boję się o tym mówić i jak inni na to zareagują. Tydzień temu widzieliśmy się ostatni raz. Na taką rozmowę zbierało się od dawna, bo nie chciałam już z nim dłużej być. Wolał spędzać czas z kolegami, potem się dowiedziałam, że z koleżankami też... Nie chciałam być dłużej tą drugą, trzecią, czwartą.
Przyszedł do mnie, kiedy nie było rodziców, bo wyjechali na weekend. Powiedziałam mu spokojnie, że z nami koniec. Niech się spotyka z kim chce, ale niech nie robi ze mnie dłużej głupka. Ja o wszystkim wiedziałam i tak się nie da żyć. Wtedy on wpadł w szał. Usłyszałam od niego wszystkie najgorsze słowa, jakie można sobie wyobrazić. Powiedział, że „taka szmata jak ja nie ma nic do gadania”. Najpierw szarpał mnie za ręce, a potem złapał za głowę i uderzył o ścianę.
Od razu puściła mi farba z nosa. Wszystko było zakrwawione. Bałam się, że mi go złamał. Osunęłam się na ziemię, on jeszcze mnie kopnął i wyszedł trzaskając drzwiami. Nie wiedziałam gdzie jestem. Nie mogłam uwierzyć w to, co się stało. Mógł mnie ranić swoim zachowaniem, brakiem wierności, wszystkim. Ale nie spodziewałam się, że zrobi to też fizycznie. Jakoś się pozbierałam, wytarłam ścianę, wsadziłam tampony do nosa i wyłam przez kilka godzin.
Na szczęście nos przestał boleć, chociaż dalej był siny. Miałam też obtarte czoło. Przed powrotem rodziców wymalowałam się mocno, żeby niczego nie zauważyli. Wiem, że chociaż im powinnam o tym powiedzieć. Ale prosto się mówi, gorzej to zrobić. Naprawdę zaczęłam się go bać. Pomyślałam, że lepiej go nie drażnić, bo zrobi mi coś jeszcze gorszego.
Czuję, że nie powinnam mu odpuścić, ale strach jest coraz większy. Kto mi w to uwierzy? Nie zgłosiłam się z tym do lekarza, a teraz prawie nie ma już śladu. Boję się też jego zemsty. I reakcji znajomych, którzy są w większości wspólni. Jestem pewna, że większość weźmie jego stronę, bo on jest taki popularny w towarzystwie, wszyscy go lubią... Nikt nie uwierzy, że zrobił mi coś takiego. Nigdy nie był agresywny.
Ale z drugiej strony – nie chcę być jego ofiarą, która musi milczeć. Chyba za późno zaczęłam tak o tym myśleć...
Malwina