Jestem w głupiej sytuacji. Proszę o radę. Nie chcą być tą, która pierwsza się wychyla, ale nie mam wyjścia. Nikt inny nie rozwiąże tego problemu. Moja koleżanka od dawna ma problem z higieną. Nie wiem z czego to wynika, ale o siebie nie dba. To jest męczące dla mnie i dla innych. Ona chyba o tym nie wie. Nawet mnie nie dziwi, że inni nie chcą jej znać, bo trudno z nią wytrzymać. Ten okropny zapach bardzo obrzydza.
Ona ma chyba dwie pary spodni, kilka podkoszulków i jedną bluzę, bo ciągle w tym chodzi. Może nawet to pierze, ale chyba nie za często. Wygląda po prostu brzydko, bo te ubrania są bardzo znoszone. I śmierdzą, jak cała ona. Nawet nie wiem jak to określić, ale kojarzy mi się to z pleśnią. Po prostu ble.
W ogóle się nie maluje, a jak nałoży tusz, to z takimi grudkami, że nie wiem jak ona patrzy. Włosy wiecznie przetłuszczone i związane tak samo. Aż ociekają tym olejem. Do tego łupież, który sypie jej się płatami na tą czarną bluzę. Okropieństwo. Zaczęło mi być jej żal. Ja sama nie mam nerwów, żeby z nią rozmawiać, bo aż cała przesiąkam tym jej brudem.
Nawet gdybym zamknęła oczy i nie widziała tych ubrań, włosów, łupieżu, to i tak zawsze będę ją czuła. To jest tak przykry zapach, że nie można go wytrzymać. Zastanawiam się, czy nie powinnam jej tego prosto z mostu powiedzieć, skoro tego nie zauważa. Szkoda tej dziewczyny i ludzi, którzy muszą z nią przebywać. Ale co, jeśli ona zdaje sobie z tego sprawę, ale chodzi o coś innego?
Może to przez jakąś chorobę tak brzydko pachnie? Albo nie stać ją na ubrania i kosmetyki? Wydawało mi się, że nie jest aż tak źle. Ale kto wie. Chyba wolałabym jej jednak to powiedzieć. Tylko jak... Nie chcę, żeby się obraziła. Tylko ja mam na to odwagę i nie chodzi o czepianie się. Wszyscy wiedzą, co się z nią dzieje.
Jak o tym rozmawiać? Powiedzieć po prostu, że brzydko pachnie i o siebie nie dba? Zapytać ją, czy mogłabym jej jakoś pomóc? Naprawdę nie wiem, bo wszystko wydaje mi się bezczelne.
Eliza