Rozbolał mnie ostatnio strasznie ząb. Prawda jest taka, że dawno nie byłam u dentysty, więc wreszcie musiało się to zdarzyć. Tylko, że na jednej wizycie się nie skończy. Poszłam tam z zamiarem zaplombowania jednego zęba, a skończyło się na kontroli całej szczęki i jeszcze kilka mam do zrobienia! Z jedną wizytę zapłaciłam 150 zł. Nie stać mnie na więcej i nie wiem co robić.
Dwa jeszcze do zaplombowania, jeden do leczenia kanałowego, kolejny w ogóle powinien zostać zastąpiony implantem. To będą setki złotych na początek, a potem pewnie nawet tysiące. Ja już wiem, że nie podołam finansowo, a nie chcę od nikogo pożyczać. Zwłaszcza na zęby, bo to już jest wstyd.
To może zgłosić się z tym do publicznego dentysty? Tylko, że tyle się nasłuchałam...
Nie wiem ile jest w tym prawdy, bo ostatni raz państwowy dentysta zaglądał mi do ust w podstawówce. Ale czasami się słyszy, że są tam masakryczne warunki, najtańsze metody, słabe znieczulenie. Człowiek ma szczęście, jak wyjdzie z całą szczęką, bo podobno potrafią spartaczyć robotę. Nie wiem, tylko tak słyszałam.
Dlatego mam pytanie do dziewczyn, które zaryzykowały i mogą mi coś powiedzieć. Czy państwowy gabinet stomatologiczny aż tak się różni od prywatnego? Czy pracują tam gorsi specjaliści? Mają zły sprzęt i często pojawiają się komplikacje? Jeszcze jednego zęba mam do usunięcia chirurgicznego, więc tym bardziej się boję...
Proszę, dajcie znać!
Anna