Mam swój styl, który lubię i raczej nie przejmuję się gadaniem innych, ale o jedną rzecz chciałam Was zapytać. Nie wiem czy lubicie takie eksperymenty, ale ja od zeszłego lata bardzo polubiłam noszenie czapki. Nie z daszkiem, ale takiej wełnianej lub bawełnianej. Nie nasuwam jej na uszy, tylko tak sterczy na czubku głowy. Uważam, że to dodaje charakteru i zadziorności.
Robi się coraz cieplej i już zaczęłam tak chodzić, ale w sumie to nie wiem, czy to takie stylowe. Po pierwsze – jest coraz więcej naśladowczyń, więc nie jestem już taka oryginalna. A po drugie – to się chyba zaczęło kojarzyć z gimnazjum, a nie własnym stylem. Dzieciaki ślepo naśladują takie trendy.
Nie chcę się w tym roku wygłupiać, jeśli to naprawdę się tak źle kojarzy...
Nadal mi się podoba takie połączenie. Np. zakładam elegancką spódnicę, do tego np. żakiet, ale na nogach mam trampki, a na głowie czapkę. To jest takie nieoczywiste. Ale czy inni tak na to patrzą? Na brak powodzenia do tej pory nie narzekałam, ale wolę zapytać.
Czy czapka np. wiosną lub w środku lata to jest obciach czy fajny dodatek? Jak Wy na to patrzycie i co mi doradzacie? Ja mam czasami dziwne pomysły, więc lepiej zapytać innych...
Widzę, że na blogach modowych i w katalogach widuje się czapki coraz rzadziej. Przeszła na nie moda? To teraz obciach? Doradźcie!
Ula