Czy nauczycielki, które wsparły czarny protest powinny zostać ukarane? Paulina

11.02.2017

Głośno jest ostatnio o nauczycielkach z Zabrza, które wsparły tzw. czarny protest i przyszły na zajęcia w szkole ubrane na czarno. Sama przyglądam się tej sprawie, bo też jestem po studiach pedagogicznych i uczę w podstawówce. Chociaż wspieram samą ideę i w jakimś sensie utożsamiałam się z tym protestem, to do głowy by mi nie przyszło, by manifestować to w pracy.

Mnie zawsze mówiono, żeby sprawy prywatne i światopoglądowe oddzielić od obowiązków. Np. uczeń zapyta mnie o stosunek do małżeństw homoseksualnych, to nie odpowiadam, że popieram albo jestem całkowicie przeciw. Mogę najwyżej powiedzieć, jak wygląda prawo w tej kwestii.

Podobnie z aborcją - nie głoszę haseł typu „moje ciało, moja sprawa”, ani nie przytaczam nauczania kościoła w tej kwestii. Szkoła powinna być wolna od ideologii.

 

W tej sytuacji nie wykażę się solidarnością zawodową, ani kobiecą. Uważam, że te panie ewidentnie przesadziły. W szkole powinny występować jako osoby bezstronne, a nie manifestantki. Jak musieli poczuć się ich uczniowie? Oni też mają swoje poglądy. I co teraz? Przestaną szanować panią od historii, bo popiera „zabijanie dzieci”? Albo nagle zyskają szacunek do wuefistki, bo jest przeciwko przerywaniu ciąży?

Swoje poglądy nauczyciele powinni zostawiać przed drzwiami szkoły. Można się śmiać, że za czarne ubranie nie wolno karać. Moim zdaniem w tym konkretnym dniu taki strój można porównać do wielkiego transparentu z jakimś hasłem. Każdy wiedział o co chodzi.

Nie jestem za tym, żeby te panie zostały dyscyplinarnie zwolnione z pracy. Ale nie wydaje mi się też, że powinniśmy je wybielać. Jakieś upomnienie się należy.

 

Bo co będzie później? Zaraz trafi się nauczyciel, który wyniesie z klasy choinkę i zdejmie krzyż, bo nie utożsamia się z religią katolicką. Albo trafi się nauczycielka lesbijka i ona będzie dzieci uczyła, że tylko kobieta z kobietą są w stanie stworzyć normalną rodzinę. Ewentualnie wegetarianin szykanujący uczniów, którzy na drugie śniadanie jedzą kanapki z szynką.

Nie dajmy się zwariować. Wolność ma swoje ograniczenia, kiedy obcujemy z innymi ludźmi. Zwłaszcza w szkole, która ma uczyć i wychowywać. Bez indoktrynacji w żadną ze stron. I mówię o tym jako kobieta, która także jest przeciwko całkowitemu zakazowi aborcji. Po prostu moje poglądy nie mają teraz żadnego znaczenia. Chodzi o zasadę - szkoła nie angażuje się w takie sprawy.

A co Wy o tym myślicie? Jestem bardzo ciekawa.

Paulina

15 % tak
85 % nie

Polecane wideo

Komentarze (4)
Ocena: 3 / 5
gość (Ocena: 5) 12.02.2017 20:16
Ja tam codziennie widzę nauczycieli ubranych na czarno manifestujących swoje poglądy także to nie żadna nowość
odpowiedz
gość (Ocena: 5) 11.02.2017 08:46
Przepraszam Cię- sama wymieniłaś aspekty w szkole, które związane są konkretnie z pewną ideologią (krzyż, choinka).To świadczy, że szkoła nie jest wolna od światopoglądów. Można by się zastanowić - a co gdy do szkoły trafi dziecko innego wyznania? Więc nie przesadzajmy. Dzieci powinny się uczyć, że każdy ma prawo do swoich poglądów. A na dodatek z tego co wiem, te nauczycielki jedynie były ubrane na czarno, a nie tłumaczyły dzieciom o co chodzi w tej sprawie.
odpowiedz
gość (Ocena: 1) 11.02.2017 08:46
Moje zdanie jest takie, że niech sobie robią co chcą. Mogą i przyjść ubrane całe na różowo, jeśli mają taki kaprys.
odpowiedz
gość (Ocena: 1) 11.02.2017 08:17
"Zaraz trafi się nauczyciel, który wyniesie z klasy choinkę i zdejmie krzyż, bo nie utożsamia się z religią katolicką" a wiszący krzyż na ścianie nie jest manifestacją? Skoro twierdzisz, że prywatne poglądy powinno się zostawiać za drzwiami szkoły, to tam też powinno być miejsce krzyża
odpowiedz

Polecane dla Ciebie