Chciałabym opisać mój problem, wynikający z głupoty mojej i nie tylko. Obecnie jestem kompletnie skołowana i nie mam pojęcia jak się zachować w tej sytuacji. Niedawno zaczęłam współżyć z moim chłopakiem. Spotykaliśmy się już od pewnego czasu, aż w końcu nadszedł ten moment. Poszliśmy do łóżka dopiero kilka razy, zawsze się zabezpieczaliśmy, ale stało się. Jestem w ciąży.
W pierwszej chwili był płacz i niedowierzanie, obecnie już pogodziłam się z tą sytuacją. Po konsultacji z lekarzem zdecydowałam się na rozmowę z chłopakiem. Jest ode mnie starszy o kilka lat, wydawać by się mogło, że bardziej dojrzały. Niestety, na wiadomość o ciąży kompletnie mu odbiło. Powiedział, że to na pewno nie jego, bo przecież się zabezpieczaliśmy, że się pewnie puszczałam z innymi i teraz mam za swoje. Zatkało mnie kompletnie. On krzyczał, że nie pisał się na dziecko, że chciał tylko mnie, a nie jeszcze ciążę i pieluchy...
Nie spodziewałam się absolutnie takiej reakcji, zwłaszcza że do tej pory był czuły, kochający, zapewniał mnie, że jestem tą jedyną. Nie chciałam tego dłużej słuchać, więc ubrałam się i wyszłam. Na odchodne powiedziałam mu, że jeśli kiedyś zmądrzeje, będzie już za późno, bo swojego dziecka nigdy nie zobaczy. Spacerowałam bez celu przez kilka godzin, nie przeszkadzało mi nic, nawet siarczysty mróz. Postanowiłam, że wrócę do mojego rodzinnego miasta i zerwę z nim kontakt.
Później jednak naszły mnie wątpliwości: czy powinnam postąpić w ten sposób? Wiem, że większość ludzi odebrałoby to jako zemstę na nim, za to, że nie chce już ze mną być. Sama nie wiem, co powinnam zrobić: wpisać go do aktu urodzenia dziecka czy nie? Przecież nie zmuszę go do bycia ojcem... Z drugiej strony, jeśli się go wyprę, moje dziecko może mieć kiedyś do mnie żal...
Co zrobiłybyście na moim miejscu?
Natalia