Zawsze jak przeglądałam u Was wzmianki o chorej zazdrości, podświadomie to pomijałam, bo mnie to nie dotyczyło. Aż do teraz. Nie wiem co się ze mną dzieje... Czuję, że tracę grunt pod nogami. Zawsze potrafiłam zapanować nad zazdrością, czy jakimiś niezdrowymi odczuciami, po prostu byłam normalną dziewczyną. Może wprowadzę trochę w temat.
Z moim facetem jestem szmat czasu, zaczęło się w gimnazjum, gdy mieliśmy po 15 lat i trwa do dziś. Były między nami przerwy, ja miałam przez 3 miesiące innego chłopaka, On spotykał się z jakimiś tam dziewczynami, ale i tak dzwonił i pisał do mnie. Wróciliśmy do siebie tak na poważnie trzy lata temu. Od tamtej pory jest inaczej, dopełniamy się i ogólnie jest nam dobrze. On jest wspaniałym mężczyzną, niejedna dziewczyna mi go zazdrości. Od października mieszkamy razem i nie wiem, czy to był dobry pomysł, bo stałam się nagle bardzo zazdrosna i podejrzliwa. Pomimo, ze sprawdzam go codziennie (przez co czuję wyrzuty sumienia, bo widzę że jest naprawdę w porządku na każdym kroku), to i tak cały czas żyje w strachu, że coś wywinie.
Cały czas się zadręczam, pomimo, że nie chcę, to często jestem na Niego zła bez powodu, a On wtedy jeszcze mnie przytula i pyta co się dzieje, czemu jestem zła albo smutna. Wiem, że nie mam prawa być na Niego zła, bo zawsze skacze nade mną, to zawsze sobie coś wyobrażam. Jak idzie się kąpać, to sprawdzam Jego telefon, czy czasem nie pisał do żadnej dziewczyny albo czy nie pozwolił sobie za dużo z kolegą!
Wiem, że to jest chore i sama świadomie niszczę nasz związek. Nie chcę tego. Chcę Mu ufać, chcę normalnie tak jak kiedyś. Nie wiem w czym to ma podłoże, kiedyś jak byliśmy jeszcze gówniarzami kilka razy mnie okłamał i oszukał, ale minęło już wiele czasu od tego i do tej pory nic takiego się nie powtórzyło. Każdy mówi, że mam super faceta, który o mnie dba i stawia mnie na pierwszym miejscu, a ja głupio doszukuje się nie wiadomo czego. Wmawiam sobie, że jest za dobrze, że to niemożliwe, żeby On był tak zakochany, że jest aż tak w porządku.
Nawet jak jesteśmy gdzieś w miejscu publicznym i idzie jakaś atrakcyjna dziewczyna to zastanawiam się co on wtedy myśli. Nie mam kompleksów i nie powinnam mieć, ale boje się, ze któregoś dnia stwierdzi, ze chce spróbować jak to jest z inną kobietą. Pomimo, że wspomina delikatnie o zaręczynach i chce dalej ze mną mieszkać. Śledzę każdy Jego krok i jestem już tym zmęczona, bo wiem, że psuję tym naszą relację.
Boję się, że któregoś dnia dowie się, że go szpieguję i po prostu mnie zostawi. Co mam robić?
Pozdrawiam,
D.