Jestem w 5. miesiącu ciąży i jak to każda mama - już teraz zastanawiam się nad imieniem dla dziecka. Wiem, że urodzę córeczkę i praktycznie od zawsze miałam jeden typ. Bardzo podoba mi się Maja i trudno będzie mi z niego zrezygnować. A tak niestety podpowiada mi rodzina… O co im chodzi? Otóż, mój brat rok temu został ojcem i ich córka ma tak na imię. Teraz wszyscy mi odradzają, bo to bez sensu, żeby dwie osoby w rodzinie z tego samego pokolenia nazywały się identycznie.
Wiem, że to może być trochę kłopotliwe, ale bez przesady. Nazwiska będą różne, bo ja po ślubie zmieniłam na męża. A z imionami różnie przecież bywa. Ja mam np. dwóch wujków, którzy noszą to samo i jakoś ich ze sobą nie mylę. Ktoś powie, że jest tyle innych możliwości, a ja się uparłam. Nie zaprzeczam. Trudno tak nagle zrezygnować z czegoś, o czym się myślało od dawna. Brat mnie bardzo zezłościł tym swoim wyborem.
Dla moich rodziców to jest największy problem, bo oni nie chcą mieć dwóch wnuczek o takim samym imieniu. To sprawi tylko kłopot, bo nigdy nie będzie wiadomo o której mowa. Jest w tym trochę sensu, ale czy to dla nich powinnam poświęcać swoje marzenia? To będzie przede wszystkim moja córka, a dopiero w dalszej kolejności wnuczka, kuzynka, siostrzenica i tak dalej. Ja już nawet teraz mówię do niej Majeczko i łatwo nie odpuszczę.
Szkoda, że tak wyszło, ale cóż zrobić… Myślę, że prędzej czy później wszyscy się przyzwyczają i nie będzie dylematów o którą Maję chodzi. Taką mam przynajmniej nadzieję, bo na ten moment jestem na 100 procent pewna, że nie posłucham rodziny. Ale jednak proszę o radę, bo może jakoś bardziej trzeźwo na to spojrzycie.
Magda