Piszę, bo nie wiem już co mam robić. Jestem zdesperowana. Mam 22 lat i mam siostrę Milenę, rok młodszą ode mnie. Zawsze byłyśmy ze sobą blisko, świetnie się dogadywałyśmy, ale mam wrażenie, że od dłuższego czasu na coś cierpi. Jednego dnia jest ok, drugiego zamienia się we wcielonego diabła. Rzuca się na mnie, wyzywa. Codziennie słyszę obelgi. Potrafię dostać po kilka sms-ów dziennie z obraźliwymi słowami. Staram się jej nie denerwować, byś spokojna wręcz ignorować, ale doprowadza mnie to powoli do szału. Chciałabym się wyprowadzić, ale niestety pracuję na pół etatu i pieniądze mam jedynie na swoje wydatki.
Nie stać mnie, jak skończę studia, zamierzam jak najszybciej to zmienić. Ale tych dwóch lat już nie wytrzymam. Nie wiem co mam z nią zrobić, Raz jest ok, raz się burzy, krzyczy, zamienia atmosferę na tak nieznośną, że mam ochotę wyjść i nie wracać przez tydzień. Moi rodzice także sobie z nią nie radzą. Nie pomoże, nie posprząta, nie zrobi NIC o co ją się poprosi. Siedzi tylko w pokoju i ogląda telewizję. Ma swoje życie, chłopaka, koleżanki, znam ją jak własną kieszeń lecz ta sytuacja doprowadza mnie coraz częściej do granic możliwości.
Nie mam siły pracować czasem po 12 godzin godząc to z uczelnią, ponieważ studiuję dziennie, dodatkowo zajmować się zwierzętami w domu i sprzątać po niej i po domownikach. Mam duży dom, więc dużo jest do zrobienia. Wiele sprzątania i ogarniania. Niestety moja siostra nie przyłoży do tego ręki. Przekłada się to niestety na moje życie prywatne. Kłócę się z najbliższymi, stałam się nerwowa, czuję lęk i nie mogę sobie z tym poradzić. Jedyne co słyszę na wejściu w domu to ubliżanie i odmowa pomocy przy czymkolwiek.
Zastanawiam się czy to się wiążę z jakąś chorobą? Raz jest ok, a po chwili, wielka awantura, lament i wyzwiska. Po 20 minutach spokój, uśmiechy, radość i ponownie wielka awantura. Zaproponowałam jej pójście do specjalisty, ale oczywiście dostałam tylko wyrzucona z pokoju, powyzywana i podrapana. Nie wiem jak mam jej pomóc. Nie radzę sobie z nią. Dorosła dziewczyna, a zachowuje się jak 13-latka. Zastanawiam się czy może to nie jest nerwica?
Rozmawiając z domownikami usłyszałam takie same opinie. Niestety nawet ich próba rozmowy kończy się awanturą. Milena po przyjściu z uczelni czy pracy zamyka się u siebie i jedyne co robi to ogląda telewizję lub przegląda internet. Wiem, że nie ma żadnych problemów, jest tylko bardzo nerwowa i atakuje każdego w domu.
Co mam zrobić żebym mogła jakoś to przeżyć przez ostatnie 2 lata mojego studiowania? Nie wiem co mam robić, nie widzę sensu w niczym, atmosfera jaka panuje w domu demotywuje mnie do życia. Czy spotkałyście się z takim zachowaniem? Może rzeczywiście rozwija się u niej jakaś psychiczna choroba, o której nie wiemy? Proszę o pomoc!
Katarzyna