Jestem raczej większą dziewczyną. Może nie spasioną, ale mam trochę ciałka. U mnie to wina hormonów. Miałam problemy z tarczycą i co bym nie zrobiła, to i tak zawsze będę duża. Niektórzy nie mogą w to uwierzyć, ale ja naprawdę nie mam kompleksów na tym punkcie. Jeśli czymś się przejmuję, to zupełnie innymi sprawami – chciałabym mieć gęstsze włosy, większe oczy i tak dalej. Ale wiecie co? Innym to się nie mieści w głowach. Kiedyś usłyszałam, że „modelką to ja nie jestem”. Pomyślałam – racja.
Ale od jakiegoś czasu widzę, że takie dziewczyny jak ja stały się w pewien sposób modne. Sama znam kilka szafiarek plus size, w internecie widuję takie modelki, w sklepach coraz więcej fajnych ubrań w większych rozmiarach. Czyli jednak nie trzeba się tego wstydzić. Nie wiem skąd u mnie takie myśli, ale chyba chciałabym wszystkim niedowiarkom zagrać na nosie. Może właśnie mogę być modelką?
Marzy mi się casting w agencji modelek plus size. Na razie tylko się rozglądam, ale widzę, że są takie miejsca. Puszyste czy po prostu większe dziewczyny chodzą po wybiegach, biorą nawet udział w kampaniach reklamowych, czyli zapotrzebowanie też jest. A ja podobno jestem bardzo ładna. Zazwyczaj jak ktoś mnie komplementuje, to wiadomo co ma na myśli. Śliczna, ale co z tego. Przecież za gruba. Może właśnie nie?
Wiadomo, że nie będę rywalizowała ze szkieletorami (tylko tak mówię, nie mam nic przeciwko nim), ale skoro jest też inna kategoria wagowa, to czemu nie spróbować? No właśnie, nie wiem, ale coś mnie powstrzymuje. Już sobie wyobrażam, że zostaję modelką, ktoś mnie pyta czym się zajmuję, ja odpowiadam i jedyną reakcją będzie rechot. Ludzie nie są przyzwyczajeni do tego, że modelki mogą być różne.
Boję się też trochę reakcji bliższych lub dalszych znajomych. Zdaję sobie sprawę, co oni myślą o tym nagłym boomie na puszyste dziewczyny. Dla nich to promowanie obżarstwa i lenistwa. No cóż, ja jem tyle, co moje szczupłe koleżanki, ale organizm inaczej sobie z tym radzi. Nie leżę też cały dzień na kanapie. Czy przez ten mój defekt mam się zamykać na świat i nie próbować realizować marzeń? Nie boję się przyznać, że chciałabym się kiedyś zobaczyć na billboardzie, albo reklamie w gazecie. Brzydka na pewno nie jestem.
Prosiłabym o radę, ale bez owijania w bawełnę. Co myślicie o takich dziewczynach? Są dla Was apetyczne, czy wręcz obrzydliwe? Nie wiem, czy zrobię karierę, ale wypadałoby chociaż zrobić pierwszy krok... Na razie paraliżuje mnie strach przed tym, co ludzie powiedzą.
Małgorzata