Media społecznościowe z założenia mają nam ułatwiać życie. Wystarczy się zalogować, by po chwili wiedzieć, co słychać u naszych znajomych, a także poinformować ich, co dzieje się u nas. Relacje oparte na krótkich komunikatach tekstowych i wymianie zdjęć być może nie są abyt głębokie, ale i tak lepsze, niż żadne. Niestety, chociaż Facebook, Twitter czy Snapchat otaczają nas ze wszystkich stron, niektórzy wciąż nie potrafią z nich korzystać...
Ta historia nie ujrzałaby światła dziennego, gdyby nie lekkomyślność i brak uwagi jej głównej bohaterki. Pewna młoda mężatka wyjechała na weekend. Można przypuszczać, że oficjalnie w celach służbowych albo rodzinnych. Jej ukochany mąż pozostał w domu i bardzo tęsknił. Na szczęście miał dostęp do jej Snapchata, gdzie żona regularnie publikuje swoje zdjęcia.
Jedno z nich zakończy się dla niej... rozwodem!
Wszystko zaczęło się od tego zdjęcia. Zgrabna małżonka prezentuje na nim swoje wdzięki na tle hotelowego lustra. Twierdzi, że przygotowuje się do snu.
Na kolejnej fotografii ujęcie z nieco innej perspektywy i zgrabne pośladki na dobranoc. Prawdopodobnie to ostatnie jej zdjęcie, które obejrzy jej (jeszcze) mąż. Przyjrzyj się uważnie i sprawdź, co jest tutaj nie tak...
Mąż: Kto jest z tobą w pokoju hotelowym?
Żona: O czym ty mówisz? Ustawiłam sobie odliczanie w aparacie!
Mąż: Przestań kłamać, Chelsea. Wiem, że nie jesteś sama w pokoju.
Żona: Tak, jestem sama! Przysięgam, przecież wiesz, że nigdy bym cię nie zdradziła.
Mąż: W takim razie, do cholery, co na drugim zdjęciu robią MĘSKIE BUTY? Nie zniosę tego ponownie. Dzwonię do prawnika.
Kobieta nie zaprotestowała. Kolejny raz przekonujemy się o tym, że zdrada to zbyt duże ryzyko. Zwłaszcza dla bezmyślnych ludzi.