Toksyczność relacji międzyludzkich staje się coraz powszechniejsza. Żyjemy w świecie, w którym, zdawać by się mogło, nie ma czasu na bajkową miłość, białego rumaka i księcia ofiarowującego siebie oraz komnaty w swoim pałacu. Czasami więc nie zauważamy kruchości naszego związku albo dostrzegamy pewne szwankujące w nim mechanizmy, ale tłumaczymy sobie, że nic nie jest doskonałe. Pokornie spędzamy kolejne dni u boku partnera, z którym tak naprawdę nie widzimy siebie za dekadę czy dwie, licząc, że stanie się cud i poczujemy te cudowne motyle w brzuchu, które pamiętamy z okresu pierwszych randek, nieśmiałych spojrzeń, pocałunków. Psychologowie są zdania, że kryzys dopadnie każdy, nawet najbardziej wzorowy związek. Po kilku latach bycia razem, gdy pierwsze miesiące znajomości minęły, a partnerzy zaczynają dostrzegać swoje wady, zaczyna między nimi dochodzić do sprzeczek oraz konfliktów.
Antropolog i badaczka ludzkich zachowań, Helen Fischer, postanowiła sprawdzić, po jakim czasie zakochane pary tracą zaangażowanie, a do ich związku wkrada się nuda. Uznana pani naukowiec swoją pracę oparła na analizach szczątków Australopiteków i na tej podstawie wysnuła wniosek, że kryzys w damsko-męskiej relacji pojawia się po czterech latach wspólnego życia.
Fischer uważa, że już 3,5 mln lat temu istoty z rodziny człowiekowatych były monogamiczne. „Porównując szkielety kobiet i mężczyzn, antropolodzy wyciągają wnioski odnośnie organizacji społecznej w grupie. Inne dowody na pradawną monogamię dają badania genetyczne. Stworzenia monogamiczne mają dodatkowy fragment DNA w genie kontrolującym receptory wazopresyny (hormonu antydiuretycznego) w mózgu" - czytamy w magazynie „Focus”, który przytacza wyniki badań Helen Fischer.
Dalej dowiadujemy się, że „decydującym momentem, który zmienił układ kobieta – mężczyzna, było przyjęcie przez naszych przodków postawy wyprostowanej. Dawała ona wiele korzyści ewolucyjnych, ale stwarzała także problemy. Zwłaszcza matkom. Gdy ludzkie pramatki uwijały się wśród drzew, by zdobyć pożywienie, ich małe uwijało się wraz z nimi przyczepione do pleców. Tandem ten był samowystarczalny i doskonale sobie radził".
W pozycji wyprostowanej ówczesne kobiety nie mogły więc nosić już dziecka na plecach i musiały zrezygnować z pracy na rzecz wychowania potomstwa. W efekcie, mężczyzna musiał całkowicie przejąć rolę żywiciela rodziny i strażnika jej bezpieczeństwa. Po czterech latach, gdy pociecha osiągała już wiek, w którym zyskiwała minimalną samodzielność, mężczyzna odchodził i szukał nowej partnerki, która mogłaby zostać matką jego kolejnego dziecka.
Jak widać, z badań Fischer jednoznacznie wynika, że za związkowe kryzysy są odpowiedzialni mężczyźni. My jednak podchodzimy do tej teorii z dużym przymrużeniem oka – obiektywnie przyznajemy, że wina najczęściej leży pośrodku.
Natasza Lasky
Zobacz także:
Rozpad małżeństwa – rozpoznaj sygnały!
Koniec miłości, zwłaszcza małżeństwa, to moment bardzo ciężki i smutny dla partnerów. Są jednak takie znaki, które utwierdzą cię w przekonaniu, że naprawdę trzeba odejść.
Jak zapoznać ukochanego z rodzicami?
Poznanie z rodzicami – jego czy twoimi – to zazwyczaj przełomowy moment w związku, który potwierdza, że jest między wami coś poważnego. Zobacz, jak zorganizować taki wieczór.