Punkt G jest niemal mitycznym miejscem i świątynią kobiety. Do tego stopnia, że część uczonych powątpiewało w jego istnienie. W lutym tego roku, Emmanuele Jannini (z włoskiego uniwersytetu L'Aquila) ostatecznie udowodniła, że punkt G istnieje. Podczas badań USG u kobiet, które nie potrzebowały stymulacji łechtaczki do przeżywania orgazmu, odkryto grubszy obszar tkanki między pochwą a cewką moczową. Taka struktura nie występuje u wszystkich pań.
Dalsze badania wykazały, że u kobiet, które posiadają punkt G, a nie odczuwają orgazmu pochwowego, można przeprowadzić trening, który usprawni jego "działanie" i pozwoli osiągać pełnię satysfakcji. Z publikacji Jannini wynika, że rehabilitacja przynosi bardzo dobre efekty i jest skuteczna.
Badaczka chce też sprawdzić, jaki wpływ na odczuwanie i siłę orgazmu ma owłosienie oraz czy zwiększona ilość testosteronu potęguje przyjemność seksualną.
(Źródło informacji: wp.pl)