EXCLUSIVE: Jak zostać starą panną?

„Postępuj podobnie, a na pewno skończysz tak jak ja” - ostrzega 32-letnia Angelika.
EXCLUSIVE: Jak zostać starą panną?
Fot. iStock
31.12.2016

Niektórzy twierdzą, że samotność to najczęstsza choroba w XXI wieku. Teoretycznie jesteśmy coraz bardziej otwarci, wyzwoleni i dysponujemy nowoczesnymi kanałami komunikacji, ale nie potrafimy tego wykorzystać w praktyce. Coraz więcej z nas prowadzi „samodzielne gospodarstwa domowe”. Inaczej mówiąc - mieszkamy sami. Jesteśmy zagubieni i rzadko zdajemy sobie sprawę, że to wina nie pecha i złych ludzi, ale nas samych.

Czy można się przed tym obronić? Angelika uważa, że znalazła na to sposób. Swoją historią chce uczyć innych… na własnych błędach. Dla niej jest już podobno za późno. Ma 32 lata i „żadnych perspektyw”. Po latach zauważa, dlaczego tak się stało. Teraz ostrzega - jeśli nie chcesz umrzeć w samotności, rób dokładnie to co ja. Tylko na odwrót.

Tak się zostaje starą panną. To prostsze i bardziej realne, niż podejrzewasz.

Zobacz również: 7 momentów, kiedy dochodzisz do wniosku, że jesteś już STARA

 

stara panna

fot. Thinkstock

Angelika. 32 lata. Od 5 lat wynajmuje mieszkanie, żyje sama. Jej jedynym towarzyszem jest kot, którego adoptowała ze schroniska. Życie uczuciowe: nie istnieje. Doświadczenie w miłości: niewielkie. Plany na przyszłość: pogodzić się ze swoim losem i nie zwariować. Specjalnie dla nas opisuje, co ją do tego doprowadziło.

Dzieciństwo

Problem zaczyna się wtedy. Jeśli nie masz rodziców, którzy wmawiają ci, że jesteś ósmym cudem świata i możesz wszystko, to samoocena szybko siada. Ja urodziłam się niepewna i nigdy nie zostałam szkolną gwiazdą. Cokolwiek robiłam, wydawało mi się to głupie, mało znaczące i niezrozumiałe dla innych.

Szkoła

Przesadna ambicja prowadzi do tego, że nikt nie traktuje cię jako kandydatki na koleżankę, przyjaciółkę czy dziewczynę. Jesteś jak powietrze. Zawsze siedziałam z nosem w książkach, bo chciałam coś osiągnąć. Na studia się dostałam, a nawet je skończyłam, ale nie mam żadnych szalonych wspomnień.

stara panna

fot. Thinkstock

Studia

Zawsze wierzyłam, że wtedy wszystko się zmieni. Pępowina zostanie definitywnie przecięta, uwierzę w siebie i otworzę się na ludzi. 5 lat zleciało szybciej, niż mogłam się spodziewać. Byłam nawet lubiana przez grupę, ale i tak traktowali mnie jako dziwaka. Zawsze przygotowana, ambitna, niezbyt modna i strachliwa. Raczej do odpisywania na kolokwiach, niż wielkiej przyjaźni.

Rodzina

Wbrew pozorom, nie jestem jedynaczką. Mam dwoje rodzeństwa - starszą siostrę i młodszego brata. Teoretycznie idealne warunki, żeby nie być odludkiem i zrozumieć, czego potrzebują inni. W praktyce sprowadzało się do tego, że ich sukcesy tylko mnie dobijały. Bo ja zawsze byłam w tyle. Siostra ma już męża i dzieci, a brat planuje ślub w przyszłym roku.

Praca

Nigdy nie marzyłam o wykonywaniu zawodu, którym mogłabym się szczycić. Zostałam zwykłą „biurwą”, która codziennie przekłada papiery i ucieka z biura równo o 16:30. W zespole od lat same kobiety. Faceci tylko na wyższych stanowiskach i to na dodatek zajęci.

stara panna

fot. Thinkstock

Randki

Mogę je policzyć na palcach jednej ręki. Kiedyś częściej randkowałam, bo pod koniec liceum i na studiach umawiałam się z chłopakami może nawet 3-4 razy. Za każdym razem był to niewypał, bo nie wiedziałam jak mam się zachować. Zraziłam się i od tego czasu zawsze znajduję wymówkę. Różne oferty jeszcze potem się pojawiały. Od ponad roku nikt mi nie zaproponował nawet kawy.

Życie towarzyskie

Praktycznie nie istnieje. Nie chodzi tylko o moją osobowość, bo w gronie przyjaciół potrafię się rozkręcić i wszystkich zaskoczyć. To naczynia połączone. Nie mam nikogo, bo nie prowadzę życia towarzyskiego, a nie prowadzę go, bo nie mam nikogo i mi wstyd. Ten rządzi moim życiem, bo często muszę odpowiadać na pytania o chłopaka, którego nie mam.

Związki

Tych było oczywiście mniej, niż randek. Powiedzmy, że 2, w tym tylko 1 z prawdziwego zdarzenia. Pierwszy związek polegał na tym, że widywaliśmy się od czasu do czasu pogadać albo chodziliśmy do kina. Nigdy nie wszedł na kolejny etap. W kolejnym wydarzyło się o wiele więcej, ale odszedł twierdząc, że „jestem jakaś dziwna”.

Zobacz również: Boisz się, że zostaniesz STARĄ PANNĄ? Musisz to przeczytać!

 

stara panna

fot. Thinkstock

Seks

Muszę powiedzieć, że lubię seks, bo zakazany owoc zawsze smakuje najlepiej. Zaczęłam bardzo późno i od dłuższego czasu żyję w celibacie. Kochałam się z 3 chłopakami. Jednego z nich uważałam za swojego partnera (to ten z poważnego związku), a dwóch można uznać za wypadek przy pracy. Z racji braku doświadczenia i wrodzonej niepewności - na pewno nie jestem mistrzynią w tym temacie. Raczej biorę, niż daję.

Mieszkanie

Zdecydowałam się wyprowadzić od rodziców, żeby być bardziej samodzielną. Wyobrażałam sobie, że to wszystko zmieni. Zacznę gościć u siebie facetów, stanę się wyzwolona i wreszcie wszystko się ułoży. Prawda jest taka, że wracam do domu, zamykam za sobą drzwi i otwieram je dopiero rano, kiedy wychodzę do pracy. Nawet nie mam grupy przyjaciół, których mogłabym zaprosić na domówkę.

Kot

Dopiero po jego przygarnięciu zorientowałam się, że zostałam stereotypową starą panną. Sama z kotem. Cieszę się, że go mam, ale zdaję sobie sprawę, że jego istnienie jeszcze bardziej mnie określa. I na pewno nie pomaga w wyjściu ze staropanieństwa.

stara panna

fot. Thinkstock

Samotność

Jeszcze nie jestem zgorzkniałą starą panną, która potrafi tylko użalać się nad sobą. Tak naprawdę przez większość dnia jest mi dobrze. Mam stabilną pracę, utrzymuję się sama, kot jest zabawny, rodzice nie wiercą mi dziury w brzuchu. Chwile zwątpienia przychodzą najczęściej w piątkowe i sobotnie wieczory, kiedy zamulam na kanapie z lampką wina. Widok tego jednego kieliszka na stoliku rozkłada mnie na łopatki. Powinny być dwa.

Rodzice

Wiem z nieoficjalnych źródeł, że jest im mnie żal, ale pogodzili się z moim losem. Nie wierzą, że kiedyś kogoś poznam i moje życie się zmieni. Na szczęście mają jeszcze dwoje bardziej zaradnych dzieci. To one dadzą im wnuki. Myślę, że gorzej by to znieśli, gdybym była jedynaczką. Wtedy na pewno próbowaliby mnie na siłę swatać.

Dzieci

Nie potrafię odpowiedzieć na pytanie, czy chciałabym zostać matką. Chyba dlatego, że nie mam realnych możliwości i boję się to przyznać. Wtedy bym zwariowała. Lepiej udawać, że to nie dla mnie i potrafię cieszyć się samotnością.

Zobacz również: Sama czy samotna?

Polecane wideo

Komentarze (18)
Ocena: 4.5 / 5
Giu (Ocena: 1) 03.01.2017 16:57
Wypociny marnej frustratki.
odpowiedz
gość (Ocena: 5) 02.01.2017 14:39
W tym roku skończę 27 lat. Kolejny Nowy Rok spędziłam zupełnie sama.Nie dostałam od nikogo życzeń noworocznych, więc wysłałam sms-a sama do siebie i wtedy uświadomiłam sobie jak bardzo jestem samotna. Sama na to zapracowałam. Nie mam znajomych, rodzeństwa, przyjaciół. Tylko znajome twarze z pracy. Nigdy w życiu nie byłam na randce. Każdego dnia matka mówi mi, jak bardzo się o mnie martwi, bo już wszystko stracone. Potrafię jechać samochodem i zatrzymać sie na poboczu na drodze i płakać nad swoim losem, bo nie wiem jak to wszystko zmienić. Wyjść do ludzi? Tak, ale jeśli codziennie obracasz sie w tym samym środowisku, każdy już ma swoją rodzinę, nie mam nawet rodzeństwa to nie jest takie proste. Nie wiem co jest celem mojego życia, jest mi po prostu żal samej siebie. Straciłam 27 lat życia, nie osiągnęłam nic. To strasznie boli.
zobacz odpowiedzi (3)
niedowiary (Ocena: 1) 31.12.2016 21:30
Współczuję bohaterce tego listu. Dziewczyna ma strasznie niskie poczucie własnej wartości. Wiem, że żyjemy w społeczeństwie, którym patrzy się na człowieka przez pryzmat tego czy kogoś ma ale litości! Jak można tak nie szanować siebie i tak się poniżać? Przecież to nie pomoże a tylko wpędza w jeszcze większy dół. Kto powiedział, że przeznaczeniem człowieka jest małżeństwo i dzieci? Można znaleźć w życiu coś co da nam satysfakcję i zajmie nas do reszty. Wiem co piszę bo też jestem sama ale nie użalam się nad sobą. Polecam każdemu znalezienie celu w życiu. Szczęśliwego Nowego Roku 2017!
odpowiedz
AnkaA (Ocena: 4) 31.12.2016 17:42
Mam bardzo podobne przeżycia z dziecińśtwa i młodości, z tym, że jestem jedynaczką. Ale zawsze ode mnie dużo wymagano, gdy tylko skończyłam 12 lat, musiałam opiekować się domem, robić zakupy i gotować dla rodziców, którzy pracowali po 13h dziennie na dwa etaty... Mimo to jakoś ułożyłam sobie życie. Dzieci nie mam, ale mam od 8 lat stałego partnera i wspólne gniazdko. Myślę,że nie ma co się użalać nad sobą, odciąć sie od preszłości i zacząć żyć po swojemu.
odpowiedz
gość (Ocena: 5) 31.12.2016 17:29
Też jestem sama. Wolałabym być z kimś, ale jeżeli miałby być to byle kto, to już wolę tę moją samotność. Mój problem jest taki, że jestem zbyt dziwna, mam zbyt dużo zainteresowań, które nie podobają się facetom (to znaczy ogólnie podobają się, ale nie tolerują ich u swoich etatowych kobiet) i nie jestem typem żony. Dlatego ciężko ze mną wytrzymać. W nadchodzącym roku skończę 30 lat, mam trzy koty. Pogodziłam się już ze staropanieństwem i mnie ono nie frustruje, skupiam się na realizacji własnych marzeń i nauce nowych rzeczy. Małżeństwa moich koleżanek nie podobają mi się, ale zazdroszczę im, że mają opiekunów na kontrakcie, którzy muszą spełniać ich oczekiwania i wobec których mogą bez ogródek mnożyć roszczenia - od "wynieś śmieci", przez "musimy postarać się o drugie dziecko", po "musisz lepiej zarabiać, żebyśmy mogli wziąć kredyt i wybudować dom". Do tego jeszcze napraw kran, sprawdź, co mi puka w samochodzie, odbierz dziecko z przedszkola, zawieź mamie leki na biegunkę, napal w piecu, weź wolne w pracy, bo idziemy na wesele Hani, zawieź mnie do sklepu,ale przywieź do godziny 20, bo potem zaczyna się M jak Miłość. Itd. Kobiety samotne zawsze muszą być dzielne, ich problemów nikt nigdy nie traktuje priorytetowo. Przyjaciele pomagają, ale mają swoje rodziny, więc pomagają tylko wtedy, jeżeli nikt z własnej komórki społecznej akurat niczego nie potrzebuje. Moje koleżanki po prostu mówią mężom, czego oczekują, a oni to robią najszybciej, jak to tylko możliwe, nawet jeżeli one same mogłyby sobie z tym bez problemu poradzić. Jeżeli do tego powiedzą "proszę" albo "czy mógłbyś..." to już w ogóle tytuł Żony Roku im się należy. Tego zazdroszczę mężatkom - że ktoś się nimi przejmuje i opiekuje się nimi. Ja jestem sto razy bardziej zaradna, niż przeciętna Baba Polska Pospolita, ale też bym czasem chciała, żeby ktoś się mną po męsku zaopiekował:).
odpowiedz

Polecane dla Ciebie