Miłość nie wybiera. Zakochujemy się w dużo młodszych mężczyznach, w dużo starszych, w żonatych, w facetach o innym wyznaniu, a także o innym kolorze skóry. Zwłaszcza dwa ostatnie przypadki często spotykają się z niezrozumieniem najbliższego otoczenia. Czasami nawet z zupełnym brakiem akceptacji.
Doskonałą ilustrację powyższej sytuacji stanowi jeden z epizodów „Rancza”. Dwoje bohaterów nie było w stanie zaakceptować wyboru swojej córki. Dziewczyna przyprowadziła do domu skośnookiego wybranka. Jej rodzice za wszelką cenę próbowali ukryć go przed lokalną społecznością, ale wyszło jak zawsze – prawda ujrzała światło dzienne.
Podobne zachowanie jest wynikiem troski o dobro dziecka, a przede wszystkim strachem, że spotka je coś złego. Zawsze przychylniejszym okiem patrzymy na osobę z naszego „podwórka”. Wydaje się, że może sprawić mniej niespodzianek niż człowiek z obcego kręgu kulturowego. Ale bywa różnie. Niekiedy to ci najbliżsi najbardziej rozczarowują.
Właśnie to próbuje dać do zrozumienia swoim rodzicom Ewelina, która zakochała się w ciemnoskórym przystojniaku.
Poznajcie jej historię.
Zobacz także: Czy warto wiązać się z mężczyzną o innym wyznaniu?
Fot. iStock
- Dwa lata temu przyjechałam na studia do Warszawy. Poznałam zupełnie inny świat. Wychowałam się na wsi, na której jest odrobinę zaściankowo. Ludzie nie znają się na modzie, nie chodzą do kina i nie mają możliwości poznania osób z innych kręgów kulturowych. Trudno ich zatem winić za ich sceptycyzm w stosunku do obcych. Ja w stolicy poznałam świetnych ludzi! Wśród nich znalazło się wielu Europejczyków, ale także jeden Nigeryjczyk. To on podbił moje serce.
Pewnego dnia szłam ulicą, a on zaczepił mnie i poprosił o numer telefonu. Przez chwilę się wahałam, ponieważ słabo znałam angielski, jednak jego rozbrajający uśmiech zupełnie mnie przekonał. Pomyślałam, że co mi szkodzi spróbować! Spotkaliśmy się w kawiarni. E. okazał się szarmanckim i ujmującym towarzyszem. Dowiedziałam się, że jakiś czas temu razem z bratem przyjechał do Polski. Obydwaj studiują i pracują. Kiedy się o tym dowiedziałam, bardzo mi zaimponował. Nie tylko pracował, ale i opiekował się młodszym bratem. Większość moich rówieśników myślała tylko o imprezach. Nie w głowie im była praca i obowiązki. „Wow!” - pomyślałam sobie wtedy. Oczywiście zgodziłam się na kolejne spotkanie. Tak, jak przypuszczałam, mój angielski był przeszkodą, ale gdy nie potrafiliśmy się porozumieć, próbowaliśmy zrobić to na migi. Potem było drugie spotkanie, trzecie i czwarte. Jakiś miesiąc później zostaliśmy parą. Poznałam brata E. i także zrobił na mnie dobre wrażenie. Im więcej się o nich dowiadywałam, tym lepsze miałam o nich mniemanie. Mój E. jest niezwykle ambitny. W przyszłości zamierza zostać lekarzem. Wie, że czeka go mnóstwo pracy, ale się nie poddaje.
Fot. iStock
- Sama nie wiem, kiedy zakochałam się w nim na dobre. Moi rodzice wiedzieli, że mam faceta, ale nie powiedziałam im od razu, że jest Nigeryjczykiem. Zrobiłam to dopiero po roku. Wcześniej starałam się opisywać go w samych superlatywach. Udało mi się. Chociaż nie poznali go osobiście, bardzo go polubili. W końcu jednak musiałam wyznać prawdę.
Matka Eweliny była załamana. Od razu zaczęła wywód, że E. wywiezie jej córkę za granicę i nigdy więcej się nie zobaczą. Słyszała mnóstwo takich historii. Przybysz z innego kontynentu – jej zdaniem – stanowi ogromne ryzyko, zwłaszcza, gdy kobieta planuje dzieci. W razie rozstania na pewno pojawią się problemy.
Ewelina uspokoiła matkę, że jej wybranek nie ma zamiaru opuszczać Polski i bardzo poważnie myśli o przyszłości – w przeciwieństwie do jej innych kolegów. Dziewczyna zaproponowała spotkanie.
- Mama się zgodziła, więc w następny weekend przyjechaliśmy z E. do mojej miejscowości. Gdy wysiadł z samochodu, widziałam ciekawskie spojrzenia z okna. Mama i rodzeństwo nie mogli się powstrzymać.
Przywitali go bardzo serdecznie. Muszę przyznać, że mama się postarała. Ugotowała swoją popisową zupę cebulową. Podała też pierogi i szarlotkę. Niestety ani ojciec, ani ona nie mogli porozmawiać z E., bo nie znają angielskiego, z kolei on umie powiedzieć po polsku zaledwie kilkanaście słów. Musiałam służyć za tłumacza. Generalnie obiad upłynął w miłej, choć odrobinę niezręcznej atmosferze. E. został na noc, a następnego dnia poszedł z nami do kościoła. Wszyscy ludzie się na niego gapili, ale on nic sobie z tego nie robił. Mama z kolei odetchnęła z ulgą, że jest chrześcijaninem.
Fot. iStock
Tego samego dnia E. i Ewelina wrócili do Warszawy. Wieczorem dziewczyna otrzymała telefon od matki. Kobieta miała mieszane uczucia. Wyznała, że z jednej strony bardzo polubiła chłopaka swojej córki, ale z drugiej nie potrafiła mu zaufać w stu procentach, bo nic nie wie o jego rodzinie, oprócz tego, że rodzice już nie żyją. Poza tym cały czas towarzyszy jej obawa, że córka wyjedzie przez niego za granicę i już nie wróci na stałe.
- Próbowałam przekonać mamę, ale jak na razie moje słowa nie odniosły żadnego skutku. Cały czas towarzyszy jej ten nieuzasadniony lęk. Nie pomogło nawet wspomnienie o moim byłym facecie, który mnie zdradził i nie miał żadnych ambicji. A pochodził z naszej miejscowości! Jeżeli chodzi o ojca, E. mu się spodobał, jednak nie ma zamiaru skłaniać mamy do zmiany zdania. Mimo to cieszę się, że chociaż jego mam po swojej stronie. Wiem jednak, że w domu rządzi mama i jej słowo ma ostateczne znaczenie. Nie chciałabym znaleźć się w przyszłości w sytuacji, gdy nie da mi błogosławieństwa. Mamy z E. poważne plany - ślub i dzieci. Po ślubie chcemy pomieszkać trochę w Wielkiej Brytanii, a potem wrócimy do Polski i będziemy wiedli spokojne życie. Jak się uda.
Czy macie pomysły, jak mogę wpłynąć na mamę?
Zobacz także: WASZE HISTORIE: `Jak wyglądał mój związek z Arabem?